
Śr i czw znów odrobaczenia. I znów nic. Zero robali. Zaczynam powoli wierzyć, ze ich nie ma.
Za to ma co innego. Jakbym opierała się tylko na słuchu, to bym powiedziała, że ma mega katar, zatkany nos i jak je to nie ma jak oddychać.
Ale kataru nie ma i nie miała. Tylko tak brzmi. Wetka osłuchowo nic nie znalazła, no ale u niej nic nie je. Plan mam śniadanie podać jej u weta w celach pokazowych...