Nasza kocia... maluszki, jeden niewidomy, prośba o wsparcie.

Jasiu walczy i jadę po niego do lecznicy. :1luvu:

Boję się, strasznie się boję...................

Anna61 pisze:Jasiu walczy i jadę po niego do lecznicy.
Boję się, strasznie się boję...................

Aniu

Jasiu ciocia Cie mocno ściska kruszynko :1luvu:

Walcz Kochanie :ok:

Zaglądam z nadzieją :ok:

Jak drobinka ? :1luvu:

Czy wet coś mówił ?

Kruszynko nasza Kochana :1luvu:

Jasia już wymościłam w klatce bo musi być cały czas dogrzewany a z kołderki mi wychodzi a z klatki nie wyjdzie.
Do tego postawiłam klatkę na stoliku przy kaloryferze, także cieplutko ma.

Tak oto musi biedny jest w klatce bo jest ciepło i najchętniej wylazł by na podłogę się wyciągnąć.

Pani doktor powiedziała, że nadal jest bardzo źle i spodziewać się można wszystkiego. :cry:

Jasiu współpracuj z Duża :1luvu:

Nieustannie :ok:

Jejku,serce pęka na ten widok :cry:

Jasiu,walcz,nie wiem co jeszcze powiedzieć

Jasieńku, walcz kocinko :ok:

Nie powiem jak mi ciśnienie podskoczyło.
Aniu,trzymam za Was kciuki.

haw5 pisze:Nie powiem jak mi ciśnienie podskoczyło.
Aniu,trzymam za Was kciuki.

Mi też i to nieźle. Jasiu, :1luvu:

Aniu

asiek o pisze:
haw5 pisze:Nie powiem jak mi ciśnienie podskoczyło.
Aniu,trzymam za Was kciuki.

Mi też i to nieźle. Jasiu, Aniu

Z Jasiem nadal jest bardzo źle dziewczyny, przewraca się jak próbuje wstawać.
Jest taki nieprzytomny i zastanawiam się, czy aby dobrze robię utrzymując go na siłę przy życiu.
Od dzisiaj już mam takie wątpliwości, i tylko ta niepewność nie pozwala mi na podjęcie tak radykalnych decyzji. :cry:

Aniu ,z każdym nowym postem czuję jak mi serce staje

Biedactwo kochane :cry:

Aniu,a rozmawiałaś z wetką ,jak ona to widzi? widzi dal niego jakąś szansę?u dr.Ewy byłaś ?

Aniu pewne decyzje nie są łatwe. Tylko pytanie czy oby nic nie da już się zrobić...
Później człowiek musi żyć dalej z tą niewiadomą.

Podstawa co mówi wetka?
Czy wie skąd ta załamka?
Czy wzięła krew do badania?
Podała jakieś leki?
Czy Jasio cierpi?
Czy jest w pełni świadomy?

Zawsze sobie powtarzam, że nigdy nie pozwolę swoim futrom cierpieć. To my nie umiemy poradzić sobie z ich odejściem, nie one.
One nie mają poczucia czasu. Nie wiedzą ile żyją. Dla nich liczy się tu i teraz i dlatego nie chce żeby ostatnie co zapamiętały to ból.

Dlatego pytam czy Jasia może coś boleć, czy walczy, bo jak walczy to może jest jeszcze nadzieja :ok:

Nasza kocia... maluszki, jeden niewidomy, prośba o wsparcie.

Kto przegląda forum