Dzięki temu że mogłam w tym uczestniczyć mam pewność że Pola przeszła pełną sterylizację i ewentualne zajście w ciążę jest równe zeru.Po zabiegu została przyodziana w odpowiedni kaftanik aby nie wylizywała sobie szwów i gdy zaczęła wybudzać się z narkozy mogłam ją zabrać do domu. Najgorsza była pierwsza doba [ nie wiem czy bardziej dla niej czy dla mnie

]Zuzia była koło niej na każde piśnięcie kładła się i zaczynała lizać ją po łebku jakby chciała powiedzieć " nie bój się mała, będzie dobrze bo jestem przy tobie".Pola kaftanik miała nosić przez 7 dni do momentu zdjęcia szwów więc jakież było moje zdziwienie gdy wchodząc wieczorem do mieszkania zobaczyłam w przedpokoju leżący kaftanik i siedzącą obok i zadowoloną z siebie Polę.Zaznaczę że ani jeden sznureczek nie został rozwiązany więc jak ona się z tego wyplątała do tej pory nie mam pojęcia.

Ponowne ubranie jej okazało się nie wykonalne i po godz.prób dałam sobie spokój. Dopiero na następny dzień doktorek dokonał tego cudu i przy mojej pomocy udało nam się zapakować ją w kaftanik.Po 7 dniach miała zdjęte szwy bo rana bardzo ładnie się zrosła i Pola znów zaczęła brykać jakby nic jej nie było. I jest taka po dziś dzień.
