No - trzeba przyznać, że poszło całkiem dobrze

.
Początek był taki - opiekunka weszła z transporterkiem, więc puściłam Yraela (niestety trzeba go łapać, bo lubi bawić się w ganianego po klatce schodowej

) zbliżył się do transportera z intruzem. Nagle zaczął się zmieniać w jeża (albo szopa jak kto woli), przysiadł nisko na łapach i... uciekł

(mój bohater

). Kotka wciąż zamknięta została wniesiona do pokoju, Yrael co prawda opuścił parapet, ale uznał, że woli obserwować obcą spod krzesła. Jako, że żadna ze stron nie wykazywała agresji, a rezydent wydawał się raczej zainteresowany Shar została wypuszczona. Yrael na to przywarł w swoim bunkrze podkrzesełkowym. Dziewczyna nisko na łapkach zaczęła zwiedzanie, przeszła pokój, sprawdziła półki, poszła do przedpokoju (kuweta zlokalizowana, więc liczę na celne strzały

), potem nadeszła pora na drugą część pokoju. Przeszła praktycznie ocierając się o sparaliżowanego i ogłupiałego kocura, weszła pod biurko z komputerem i ostatecznie zadekowała się za moim komputerem

. Yrael wszedł najpierw na półkę i od góry obejrzał koleżankę, potem nawet odważył się zbliżyć nieco od dołu i delikatnie dotknął ją łapką (to było urocze

). W końcu wszedł pod biurko TŻta by obserwować Shar przez szparę, co jej się chyba nie za bardzo spodobało, bo zaczęła syczeć trochę i buczeć. Ostatecznie Yrael wciąż zestresowany postanowił spenetrować wnętrze nowego obiektu, jakim był transporter którym przybyła obca. Niestety nadmiar stresu plus zapach całej masy kotów to było za wiele... Biedaczek zwrócił trochę...
Aktualnie sytuacja wygląda tak, że Yrael odpoczywa na parapecie, a Shar siedzi za komputerem (daje się głaskać

).