ewan pisze:A mnie się marzy taki z pieca chlebowego, opalanego dobrym drewnem, upieczony na liściu kapusty i świeżutkie masełko z prawdziwego mleka, od krowy

nie z kartonu bo to nie mleko tylko wyrób mlekopodobny.
A dostałyście już kobitki rajstopki , goździka i coś z serii Pani Walewska - pamiętacie te sztandarowe prezenty w czasach PRL-u

Ha, ja często mam mleko prosto od krowy, czasem nawet ubijam masełko
Piec chlebowy rozebraliśmy bo zajmował nam pół kuchni - był taki wielki że podejrzewamy że "za Niemca" w naszym domu mieszkał piekarz: można było w nim upiec kilkanaście bochenków na raz.
Teraz najczęściej piekę na kamieniu w piekarniku kuchni kaflowej. I wprawdzie opalam drewnem, ale to zupełnie co innego... Natomiast smakowo pieczywo tak pieczone i tak nie ma porównania z tym z automatu czy z elektrycznego piekarnika
A o kupnym to już nie wspomnę - jak byłam chora i TZ kupił pieczywo w piekarni w pobliskim miasteczku to wydawało mi się strasznie niedobre, jakieś takie nadmuchane i gumowate to wszystko

Faktem jest że baaardzo dawno już nie jadłam kupowanego i się odzwyczaiłam

Co do prezentów to dobrze pamiętam czasy goździka i rajstop
Bardzo cieszę się że w mojej samotni nie ma facetów - mam problem z głowy
A większość facetów chyba nie bardzo wie jak teraz się zachowywać, czy składać życzenia czy olać?
Przyznam że zupenie nie wiem jak to teraz jest?