Może. Mam nadzieję.
Biuletyn niezupełnie poranny
Obudziło mnie czyjeś
ekh, ekh, ekh 
Nie wiem czyje, bo zanim zdążyłam odemknąć oko, dostarczyciel drobiu ozdobnego gdzieś znikł. Tym razem stawiam na Tadzinka, paw zawierał ze dwa listki papirusa, a to on ostatnio interesował się rośliną. Przynajmniej przyczyna jasna...
Kiedy po raz drugi otwarłam oczęta, na kanapie leżeli w kolejności od mojego boku: Tadzinek, Panienka i w kątku Funio

Czyli Funio coraz częściej opuszcza przestrzeń podfotelową. Skorzystałam z okazji i przeczesałam mu futro gęstym grzebykiem - wcale nie wyłazi, tak że teoria zakłaczenia póki co się nie potwierdza. To już więcej wyczesałam poprzedniego dnia z Tadzinka (chociaż też niewiele).
Oczyściłam dziś kuwetę z Benkiem, całkowicie, wyszorowałam i wsypałam CBE. Tadzinek krążył trochę zdezorientowany brakiem znajomego smrodku, ale ostatecznie uznał, że kuweta to kuweta i zaszczycił sikiem
Potem wróciła z nocnych fantastów rozmów Una-z-pogranicza (dyskusja toczyła się bardzo ożywiona w tak poważnych kwestiach jak Star Trek kontra Gwiezdne Wojny

) napstrykała trochę fotek telefonem, bo aparat ostatecznie dokonał żywota (zdążyła zrzucić na dysk, ale muszę jeszcze posadzić na imageshacku) i zaszyła się w kątku kanapy w celu odespania chociaż troszkę szalonej nocy. Panna Kota uznała ją za doskonała podkładkę pod kocię i ułożyła jej się na podołku, wymyła futerko i też poszła spać

Panowie ulokowali się na dywaniku przed progiem drzwi balkonowych i tak ich opuściłam.