Też stawiam na starzenie się. Bo nawet Zośka złagodniała i częściej przychodzi na głaski i nawet w niektórych momentach powstał rytuał.
Mamuśka, zarobiona jestem, a po powrocie do domu próbuję ratować ogród przed zdziczeniem. Pod ręką mam TŻta, który zawodowo zajmuje się projektowaniem i zakładaniem ogrodów, ale nie mogę korzystać z jego pomocy, bo się przy tym zaraz kłócimy: on mi wyjeżdża z jakimiś zasadami, a ja chcę, żeby było ładnie i już.
Wczoraj nakupiłam nasion roślin i kwiatków, których obrazki bardzo mi się podobały i zasadziłam w donicach. Rano jeszcze nic nie było widać
Fionka natychmiast po śniadaniu zażądała wypuszczenia na dwór, po czym po prostu położyła się na tarasie na kanapie. Co ja z tą suką mam. W życiu jej nie nauczę, że kanapy i fotele są dla mnie, owczarki niemieckie mają posłanko na podłodze.
Szczypiorki w ciągu tygodnia są bardzo nieszczęśliwe, bo nie mogą wyjść. Za późno wracam z pracy, żeby je wypuścić, bo one wraz z zapadnięciem zmroku są już nie do złapania. Więc marudzą, jęczą na parapetach okiennych, wczoraj nawet Femci udało się zerwać połowę firanki. Ale byłam tffarda jak Roman Bratny i zarazy nie wypuściłam. Trudno, muszą poczekać do weekendu.