Blondyn leży sobie grzecznie jakieś 2 metry dalej pod drzewem i czeka, aż pańcia skończy się wygłupiać i da mu jedną łyżkę z puszencjiObce kociuchy trochę się boją, ale przyzwyczaiły się, że on tam leży i nie reaguje, więc idą. A kicia to na bezczelniaka idzie się z nim widać, a jak już mu zabarankuje, a on nie daj boże odwróci łeb do niej to go pac łapą po pysiu (niezła babka z niej!) delikatnie, na inne psy reaguje jak na kota przystało, drze się syczy i pazury wszystkie na wierzchu
Łoł
 . U nas w gabinecie czasem bywa suczka pani doktor i ostatnio nawet leżała w pobliżu kocurka po kastracji. Duża zawsze mówi, że jak ona tak sobie leży na swoim posłanku i nic nie mówi, to znaczy, że spisuje pamiętniki. I jak opublikuje, to dopiero będzie  Fasolka




  



  