KUBA73 pisze:cosik mi sie wydaje że jakoś tu cicho sie zrobiło albo mi forum szwankuje

forum nie szwankuje, ale ja mam doła

i wcale nie z powodu szkoły czy pracy (no dobra, praca mnie deprymuje konkretnie) ale ogólnie zwierzakowo. Na dowód niech będzie że przed chwilą chcąc zmniejszyć zdjęcie zapodałam zamiast 400 pikseli - 4000... dopiero przed chwilą, po mniej więcej 10 minutach, mój biedny komputer odzyskał świadomość. I będzie "blogowo"... ale ponieważ bloga założyć nie umiem, to sobie tu posiedzę, dopóki mnie Wielki E. albo inny Mod nie wywalą
Dostałam premię

pierwszą od września, kiedy koleżanka była na macierzyńskim i robiłam za nią pewne rzeczy... Premia spłynęła z nieba, więc oczywiście natychmiast ją wydałam

Nie, nie, spodziewającym się, że cała kasa poszła na "kochane zwierzaczki", mogę od razu powiedzieć, że "a gwizdek!" bo zanabyłam sobie buty. Ponieważ moje zasoby butowe ostatnio znacznie się zmniejszyły i z 40 par zostało mi może 12 - więc uzupełniłam zapasy o dwie kolejne pary kapci

ale oprócz butów... kupiłam np. psią smycz. Żeby Rastek nie latał na pasku zabezpieczającym transportowane materiały

I 3 rolki siatki na wolierę dla małych... I 8 metrów siatki przeciwptasznej, która będzie robić za daszek tej woliery. Stać mnie, co nie?
U nas normalka. Georg dalej nikogo nie lubi, a zwłaszcza psa i Gadgeta. Szczęście, że Gadget jest na tyle niedorozwinięty, że ma to w nosie. Gabryś usiłuje wykombinować, jak wyleźć przez uchylne okno, zwłaszcza to kuchenne, które ma może ze 3 cm luzu między oknem a jego obramowaniem. Dla wszystkich, którzy chcą mi przypominać o niebezpieczeństwie okien uchylnych - WIEM! okno jest tylko wtedy uchylone, kiedy ja siedzę w domu i mam je na oku. Nawet gdy wychodzę do kibelka - okno jest zamykane.
Miałam nadzieję, że jak wyrzygam z siebie kasę i nawet zawlokę Szczęście Moje Jedyne do Castoramy i innych bauhausaów to oprócz kupienia materiałów - jakoś ruszy tyłek i woliera będzie gotowa przed październikiem. Teraz wątpię

Nie mówię, fajno jest, bo Misiek ma dużo zleceń "kotowych", znaczy zabezpieczenia robi, okna, balkony. Umie to robić (chyba) a na pewno lubi. I chociaż powtarza, że jakby kilka lat temu ktoś go poprosił o zabezpieczenie balkonu, żeby kot nie wypadł, to pewnie by się w głowę postukał, to teraz cieszy się jak dziecko, kiedy mu się nietypowy balkon trafi i może nad tym pomyśleć i pokombinować. No cóż, różne są zboczenia
Georg chce wyjść na dwór. Przez chwilę. Potem już nie chce. A potem znów chce. Ale może nie do końca, bo wraca do domu, nie wyłażąc dalej niż na 2 metry. Przypomina Kota Simona
Gabryś w końcu zaczyna reagować na imię. To ważne, bo o ile kiedyś dojdzie do skutku woliera przy domu, o tyle z pewnością jej nie zabierzemy na ranczo... strasznie się tego boję, nie ma już Klemensa, który zawsze pilnował tymczasy, które zabieraliśmy na wakacje. Ale nie jestem w stanie pozbawić tej namiastki wakacji mojego TŻ-ta, siebie i Georga. Trudno, jakoś to będzie. I możecie psy wieszać
A'propos psów... za niecały tydzień Rastek będzie brał udział w swoim pierwszym pokazie. Wczoraj, po powrocie z "psiej szkoły" zaczęłam przemyśliwać, czy się nie wycofać

Na pewno pojedziemy tam, gdzie będzie pokaz, ale nie wiem, czy on da radę się skupić na tyle, żeby nie rozpieprzyć całego show... właściwie jestem pewna, że on nie da rady... i co? dupa wyjdzie, szkoda pracy wszystkich uczestników, zarówno ludzkich jak i psich. Moim zdaniem - on nie jest gotowy. Niby ma być powiedziane, że psy są na różnym etapie szkolenia, ale ja się boję, że on "pójdzie w długą". Pan Nauczyciel pewnie w tym momencie by mnie opierdzielił, że skoro ja nie wierzę, to jak ma wierzyć pies... I ja wiem, że "szukaj niedoskonałości u siebie, a nie u psa", ale jakoś tego nie widzę

boję się okropnie, tyle ludzi naokoło, inne psy... nie damy rady
