Podczytuję wąteczek od początku i , choc pytanie nie było skierowane do mnie , pozwolę sobie na wtrącenie.
Własną miłośc do kotów zaszczepiłam swoim dzieciom / troje dzieci, trzy koty , trzecie piętro /. Teraz dzieci są dorosłe , syn i córka z rodzinami mieszkają razem, mają wspólnego kota, teraz już 6-letniego, potężnego kocura. I jest dwoje maluchów - moja 4-letnia wnuczka i jej 5 mies młodszy kuzyn - dziecko niepełnosprawne.
Dzieci z kotem mają wspaniałe relacje , nigdy, nawet we wczesnym niemowlęctwie nie były izolowane, kot nieraz spał w łóżeczku. Efekt - oboje są uczuleniowcami, ale na kocią sierść uczulenia nie mają.
Stałe przebywanie z kotem uczy także empatii, dziecko bardzo szybko uczy się zasady " nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe ".Kot pozwala dzieciom na bardzo dużo, np. prowadzania za ogon po mieszkaniu, albo służy jako poduszka, ale potrafi także surowo skarcić.Oboje nieraz mieli rączki podrapane do krwi i to najlepiej nauczyło, że kota boli, jak się go szczypie, czy ciągnie za ogon. Niedawno wnuk miał wargę przebitą na wylot kocim pazurkiem, ale to on dostał op...od mamy, bo najpierw ugryzł kota w łapkę.
Wspólne zycie ze zwierzęciem uczy także odpowiedzialności, trzeba tylko tego pilnować, jak maluch prosi o smakołyk wystarczy spytać " a kotek dostał chrupki ? "
Czy kontakt z kotem wycisza dziecko - no cóż , to zalezy i od kota i od dziecka, nieraz moje własne dzieci urządzały takie gonitwy z kotami, że podłogi drżały, ale ogólnie wydaje mi się, że kot jest zwierzęciem , które swoim mruczeniem i mizianiem się wywołuje i w dzieciach , i w dorosłych ogromną czułość, a jednocześnie działa uspokajająco.
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale koty to moja wielka miłośc i mogłabym o nich całymi dniami, a panna M. przecudna i wielkie

za wasze wspólne życie