jakaś Ruda się śmieje u mnie
Boże od rana przygody. Wczoraj padłam wyjątkowo wcześnie z nadzieją ze się wyśpię, trochę się wyspałam, trochę nie. Bo o 7 budzi mnie H i przeprasza ze budzi, ale on nie wie czy ma mi powiedzieć czy pokazać

więc pytam co, a on mówi że któryś ogon wyturlał bobka z kuwety na srodek kuchni robiąc po drodze fresk i brudząc próg kuwety. Ja juz jak automat od kocich kup zbieram się do sprzątania (z jednym okiem zaklejonym) na co H chyba dopiero zaczął myślęc i mówi ze posprząta. No to po co mnie budził?
To pewnie sprawka Konan, on sierota siedząc w kuwecie często wdeptuje

wczoraj tak zrobił, wypadł z kuwety jak poparzony i czmychnął zostawiając ślady łapki. A dziś widać mocniej mu się przykleiło
Rozmawiałam z nim potem i powiedział, że mu przykro, ale to te kupale go prześladują i same wchodzą pod łapki
