Dzięki Asiu, że to już napisałaś. Gryzę się w paluszka, żeby się za bardzo nie „namolać”. Ciągle nos wsadzam do wątku, żeby nowych wieści się naczytać, albo natarczywe smsy chcę słać. Mam nadzieję, że to tylko syndrom pierwszego tymczasa i minie w końcu. Zuzzik, tylko imieniny usprawiedliwiają Twoje milczenie wczoraj.
Przepraszam za milczenie bardzo, ale długo nie było mnie w domu, a potem koty i padłam... wszystko jest jak było- Toto urzęduje na szafkach, przymila się, daje głaskać, apetycik też ma; jak wczoraj zszedł i przyniosłam go do mojego pokoju, to Pepe na niego syczała, ech. Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia małe się przyzwyczają do obecności braciszka. Ja zakochana bo Toto to bardzo miły, przystojny niedźwiadek... ech miękkie futerko, piękny pyszczek- i nadal lubi, jak się go głaszcze pod bródką. I zaczyna już coś do mnie powoli gadać... ale tfu tfu, nie zapeszam... pozdrawiamy mocno ciocie i w tym tygodniu obiecujemy zdjęcia
Będzie Cię kochał. Bardzo, bardzo. Wszystko, co pisałam na jego wątku, to najprawdziwsza prawda. To jest absolutnie magiczny kot. Mam nadzieję, że Pepe wkrótce się przekona, że Toto niczego jej nie odbierze. A jak reaguje Fioneczka?
Melancholia czasem dopada. Co zrobić. Masz trzy antydepresanty. Skuteczność gwarantowana.
Konfiguracja w tej chwili taka, że Toto siedzi u mnie w pokoju na parapecie, Pepe na niego patrzy i syczą na siebie; teraz właśnie Penelopa pogoniła Toto z powrotem na szafki w kuchni...ech; mam nadzieję, że się dogadają w ciągu kilku dni