
Wolę książki, w każdej chwili można odłozyć i powrócic po "przetrawieniu", gdy nastrój z książki ze mnie się ulotni, z kina trudno sie wydostać w trakcie seansu, w domu TV nie mam, a gdy jadę do rodziny, to rodzina wie, że albo wychodzę z pokoju albo wychodze i jeszcze wyzywam, że cos takiego oglądają. Czy się nadaję do klubu? Bo nie płaczę tylko najczęściej się wściekam