
Moderator: Estraven

CoToMa pisze:Myszkin bardzo dba o to, abym w najbliższym czasie nabawiła się zawału.
Dzisiaj w nocy naszła go głupawka. Biegał po domu z dzikimi miaukotami, jakby goniło go co najmniej stado lwów.
Po pewnym czasie słyszę rumor w kuchni i brzęk tłuczonego szkła. Myszkin zwiała. Na szafkach pełno wody, czajnik elektryczny przewrócony, na podłoże szczątki słoika. Sprawcy nie było, TŻ wściekły zastanawiał się który futrzak tak narozrabiał.
Trochę czasu zajęło mi uprzątnięcie kuchni. Już miałam iść spać, ale z dziecięcego pokoju usłyszałam dziwne odgłosy. Myślałam, że to króliczyca, ale ona siedziała w bezruchu. Zauważyłam za to Myszak, który w dziwny sposób usiłuje wspinać się na łóżko. Wzięłam go na ręce i mało nie przypłaciłam tego czynu zawałem.
Myszak miał na szyi bardzo gustowny ząbkowany szklany kołnierzyk ze góry słoika...
Dorota pisze:CoToMa pisze:Myszkin bardzo dba o to, abym w najbliższym czasie nabawiła się zawału.
Dzisiaj w nocy naszła go głupawka. Biegał po domu z dzikimi miaukotami, jakby goniło go co najmniej stado lwów.
Po pewnym czasie słyszę rumor w kuchni i brzęk tłuczonego szkła. Myszkin zwiała. Na szafkach pełno wody, czajnik elektryczny przewrócony, na podłoże szczątki słoika. Sprawcy nie było, TŻ wściekły zastanawiał się który futrzak tak narozrabiał.
Trochę czasu zajęło mi uprzątnięcie kuchni. Już miałam iść spać, ale z dziecięcego pokoju usłyszałam dziwne odgłosy. Myślałam, że to króliczyca, ale ona siedziała w bezruchu. Zauważyłam za to Myszak, który w dziwny sposób usiłuje wspinać się na łóżko. Wzięłam go na ręce i mało nie przypłaciłam tego czynu zawałem.
Myszak miał na szyi bardzo gustowny ząbkowany szklany kołnierzyk ze góry słoika...
M. przebil wszystko...![]()
Kolnierz latwo dal sie zdjac?
CoToMa pisze:Dorota pisze:CoToMa pisze:Myszkin bardzo dba o to, abym w najbliższym czasie nabawiła się zawału.
Dzisiaj w nocy naszła go głupawka. Biegał po domu z dzikimi miaukotami, jakby goniło go co najmniej stado lwów.
Po pewnym czasie słyszę rumor w kuchni i brzęk tłuczonego szkła. Myszkin zwiała. Na szafkach pełno wody, czajnik elektryczny przewrócony, na podłoże szczątki słoika. Sprawcy nie było, TŻ wściekły zastanawiał się który futrzak tak narozrabiał.
Trochę czasu zajęło mi uprzątnięcie kuchni. Już miałam iść spać, ale z dziecięcego pokoju usłyszałam dziwne odgłosy. Myślałam, że to króliczyca, ale ona siedziała w bezruchu. Zauważyłam za to Myszak, który w dziwny sposób usiłuje wspinać się na łóżko. Wzięłam go na ręce i mało nie przypłaciłam tego czynu zawałem.
Myszak miał na szyi bardzo gustowny ząbkowany szklany kołnierzyk ze góry słoika...
M. przebil wszystko...![]()
Kolnierz latwo dal sie zdjac?
W tym sęk, że kołnierz w ogóle nie dawał się zdjąć.
W pierwszym momencie przyszła mi myśl, ze do weta trzeba jak najprędzej, no ale to bez sensu.
W końcu zbudziłam TŻta (pisać nie będę jakich słów używał), owinęłam Myszaka kocami, żeby się nie wyrywał, TŻ wziął młotek i stuknął w słoik, który oda razu odpadł, w kawałkach oczywiście. Myszak był w takim szoku, że musiałam go długo trzymać, żeby się uspokoił...
Dzięki temu, moja migrena kwitnie, a wszystkie skuteczne leki już zeżarłam...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości