Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Milusia postanowiła mnie zjeść. Żeby tego dokonać, najpierw chciała mnie znieczulić i wczoraj oberwałam od niej łapką po policzku. Efekt? Szrama na jakieś 5 cm. Wyglądam po prostu pięknie
Natychmiast po całym incydencie Milusia uznała, że skoro wyraziła swoje niezadowolenie, temat jest zamknięty i możemy wrócić do głasków. Strzeliła baranka, włączyła traktorki i natarła na mnie całym ciałem celem wyegzekwowania pieszczot. Ponieważ należę do osó strachliwych, w obawie przed następnym atakiem wolałam się poddać woli Milusi

i zaczęły się głaski.
Potem jednak chciałam zjeść obiad. I tu kicha. Milusia była innego zdania. Ona chciała głasków i w żadnym wypadku nie miała zamaru czekać, aż opróżnię talerz

Skoro nie pomagały baranki w moją lewą rękę (prawą mieszałam w zupie), to zajęła się talerzem. Musiałam dobrze trzymać naczynie, żeby przypadkiem nie wywaliła zupy
Wobec powyższych wydarzeń uważam, że moje życie jest bardzo narażone na niebezpieczeństwo i domagam się, żeby Iwona_35, która winna jest mojej sytuacji, w najbliższym czasie przyjechała do nas i przetłumaczyła swojej pupilce rogatej do rozumu
ranka po sterylce zagojona ślicznie, jutro zdejmujemy szwy :D