Moje koty I/XX coup de foudre i pustka. Jednak Jaskier

[jolabuk5]

Plamka słońca

Słoneczko w słoneczku

[Katarzynka01]

Tak

[Silverblue]

Tak, Piorunek tak się cieszy z powrotu do domku, bo może on się boi że już nie wróci, że pojedzie nie wiadomo gdzie. A on jest taki szczęśliwy u Was i stąd taka dzika radość że jest, jest w domku i nikt go nie chce nigdzie wywozić
Super ze wet ocenia całość Piorunka prawidłowo, ale doskonale rozumiem Twoje przewrażliwienie.

[jozefina1970]

Czytam, podziwiam ale nie piszę, bo u nas, uff. Też nagły, niespodziewany wet w piątek, szlag wie, co było. Dzień później padłam na koszmarną grypę, leżę do teraz może i Mru podlapala, tak teraz myślę...

[Katarzynka01]

Tak, Piorunek tak się cieszy z powrotu do domku, bo może on się boi że już nie wróci, że pojedzie nie wiadomo gdzie. A on jest taki szczęśliwy u Was i stąd taka dzika radość że jest, jest w domku i nikt go nie chce nigdzie wywozić
Super ze wet ocenia całość Piorunka prawidłowo, ale doskonale rozumiem Twoje przewrażliwienie.

Moim zdaniem on już doskonale wie, że do domu się wraca i że to jest jego domek w którym łaskawie pozwala nam przebywać

Czytam, podziwiam ale nie piszę, bo u nas, uff. Też nagły, niespodziewany wet w piątek, szlag wie, co było. Dzień później padłam na koszmarną grypę, leżę do teraz może i Mru podlapala, tak teraz myślę...

Oj, a co z Mrusieldą?
Współczuję grypy, paskudztwo okrutne, za dochodzenie do siebie

Nieczęsto się zdarza, ale czasem zwierzęta zarażają się od ludzi i odwrotnie. Wszystkie koty w hodowli z której pochodził Druś ['] chorowały na covid. Hodowczyni mówiła mi, że jej wet stawiając diagnozę opierał się na kanadyjskich badaniach. Nawet jej podesłał stosowne materiały.

[jozefina1970]

Wiesz co, tak sobie pomyślałam, że to mogło być ode mnie. Mnie już w czwartek coś lekko brało, w piątek s... ale właśnie w piątek Mru ni z tego, ni z owego siku i kupa do łóżka, wymioty pianą. Więc do weta, badania, USG i wszystko w porządku... Lekarz stwierdził, że jak na piętnastoletnią kotkę z tarczycą i po nowotworze wręcz idealnie. Dostała antybiotyki w zastrzyku na dziesięć dni i na razie tfu, tfu ok. A ja myślałam w sobotę, że mnie telepie jeszcze z nerwów ale to już gorączka ponad 39 a dzisiaj jak w końcu puściła to znów sraczka za przeproszeniem...

[Katarzynka01]

To paskudnie Was dopadło
I to bardzo prawdopodobne, że zaraziłaś koteczka.
Wylizujcie rany i dbajcie o siebie
Swoją drogą Mrusielda pewnie zadowolona, że tak sobie razem chorujecie. Może to złe określenie, ale przecież w łóżku pewnie jesteście razem

[jozefina1970]

To paskudnie Was dopadło
I to bardzo prawdopodobne, że zaraziłaś koteczka.
Wylizujcie rany i dbajcie o siebie
Swoją drogą Mrusielda pewnie zadowolona, że tak sobie razem chorujecie. Może to złe określenie, ale przecież w łóżku pewnie jesteście razem

Nie odstępuje mnie na krok

[Katarzynka01]

Może taki miała plan?
Żartuję oczywiście

[jozefina1970]

Może taki miała plan?
Żartuję oczywiście

No cóż, to jest podstępna bestia

[Katarzynka01]

Bo koty to dranie

[Gosiagosia]

[Katarzynka01]

Dzień dobry
Miłego dnia, choć my od rana na wojnie z urzędem miasta
Czuję w sobie moc, a wqrwienie moje jest tak wielkie, że czuję w sobie możliwość wyduszenia urzędasów.

[Gosiagosia]

Dzień dobry
Miłego dnia, choć my od rana na wojnie z urzędem miasta
Czuję w sobie moc, a wqrwienie moje jest tak wielkie, że czuję w sobie możliwość wyduszenia urzędasów.

Wygranej wojny życzę

[Katarzynka01]

Wygranej wojny życzę

Urzędasy się chowają, ale ich dopadnę, już częściowo dopadłam.
Ja nie wiem kogo zatrudniają w UMŁ, osoby z deficytem umysłowym, żeby nie powiedzieć debili?

Właśnie zajęto Justynowi część emerytury. Bez żadnej informacji kto i dlaczego Bank przynajmniej zachował się jak należy, to UMŁ wydał nakaz egzekucji komorniczej. Urzędnik w stosownej komórce urzędu nie wiedział również bo to koledzy z innego wydziału wiedzą. Do tych mitycznych kolegów dodzwonić się nie sposób. Tam, w tym konkretnym wydziale telefonów nie odbiera nikt i nigdy, więc nr telefonu podają chyba na odczepnego. Trzeba pojechać, oni nie wiedzą czemu nie można się dodzwonić. No jasne nie wiedzą jak to jest - telefon dzwoni i dzwoni, a jak dzwoni zbyt uciążliwie koleś podnosi słuchawkę i przerywa połączenie. Nie sądzi pan, że właśnie dlatego nie sposób się do państwa dodzwonić?

Sprzedaliśmy mieszkanie, wymeldowaliśmy się, zameldowaliśmy się w nowym miejscu. Poinformowaliśmy wszelkie możliwe urzędy o zmianie adresu, również korespondencyjnego. I nic.
Żadnego monitu, żadnego ostrzeżenia, nic. Zajęcie.
Nie wiem czemu mielibyśmy płacić podatek od sprzedanej nieruchomości, od 3 lat nie będącej naszą własnością. Oni też tego nie wiedzą. A czy wysyłacie państwo jakieś pisma informujące o zaległościach? Tak oczywiście, listem poleconym na... nieaktualny dawno adres.
Zabić to mało.

Jako ciekawostkę dodam, że nie po raz pierwszy to się wydarza.