Witam się szybciutko, żeby zdążyć przed północą na kontrolę do zaprzyjażnionych wąteczków
Remont trwa...
Koty troszkę podenerwowane, ale nie za mocno, poprostu nie lubią obcych:)
Dzisiaj rano, po śniadaniu zaginęła nam Lunka.
Wszyscy wyszliśmy do ogrodu, koty krążyły w te i z powrotem, a Lunka miała dosyć "bycia" w ogrodzie i poszła spać do "nowego" koszyka, który jest oficjalnie koszykiem Rambolińskiego:)
W pewnym momencie zauważyłam, że koszyk jest pusty.
Szukaliśmy kocicy ale nigdzie jej nie było, pytałam sąsiadów, nie widzieli, pod wieczór już ułożyłam treść ogłoszenia o zaginionej kotce
Zguba się odnalazła przed 22-gą.
W końcu mąż wpadł na to, żeby jeszcze sprawdzić czy, ktoś przypadkiem nie zamknął Lalunię w
szałerku gdzie małż trzyma narzędzia...
Teraz u nas są bardzo chodliwe łopaty

bo człowieki kopią rowy pod rury do gazu, więc trzeba było tam pogrzebać za narzędziami pracy, pewnie Lunka przed inwazją obcych mogła się skryć i ktos zamykając budę nie zauważył kocicy...
Tak to jest jak po ogrodzie krążą "obcy" nie znający "zwyczajów tego domu"
Nie wydusiłam z niej ani słowa, gdzie i z kim była, co robiła przez cały dzień, ale wiem jedno, wróciła bardzo głodna
Takiego apetytu u niej nigdy nie widziałam, a teraz grzecznie ułożyła się u mnie na kołdrze, nawet jej nie przeszkadza Żuk, który rozłożył swoje ciałko na pół naszego wyra...
Drugą połowę zajmuje małż, gdzie ja się wcisnę, nie wiem...
Lunka w Rambusiowym koszyku:)

Uważa, że koszyk jej się należy:)
Muszątko....tęsknimy...1.09.2012 