W tym rzecz że przewoził go do mnie hodowca - facet i tego lęku nie było, a był to ich pierwszy lub drugi kontakt po blisko półtorej roku niewidzenia się. Nie je prawie nic - dziś rano zjadł może łyżkę dorsza gotowanego na parze. W poprzednim domu podobno jadł Purinę dla kastartów - u mnie jej nie tknąl. On już w lecznicy prawie nic nie jadł - nie mogli mu dopasować karmy. Ja przetestowałam 2 suche urinarki, jedną mokrą, 4 rodzaje mokrego i 4 inne suche karmy. Ponadto - wołowinę serce wieprzowe, mielone striptizerki wg Twojego przepisu, tuńczyka, żółtko gotowane i surowe, mleko dla kotów, twarożek, tran. Nic, czasem skubnięcie. Wieczorem podałam mu około 100 ml wodnego roztworu Conva z dodatkami, taką rzadką zupę strzykawą. Konczą mi się pomysły

Chłopa i kota mogę odizolować - tylko co to da? Raczej jestem za spokojnym poznawaniem jednego z drugim, Fudo daje sie głasnąć, potrafi też sam podejść do niego, ona ma zresztą fluidy takie że lezą do niego potłuczone życiowo osobniki (ludzkie też). Tylko co jakiś czas, jakiś gest ruch wywołuje atak paniki u kota. I wycofanie. Jak go wyciągnę z kata to potrafi buszować po całym domu do następnego razu. Gdyby nie kryształy to dałabym mu luz i tyle, a tak to karmię i poje na siłe, a to zwiększa stres. jakby nie patrzeć, doopa z tyłu
