(wreszcie się nauczyłam jak to robić - po kliknięciu na zdjęcie można otworzyć większe w nowym oknie
)
SOBOTA:
Jak wiadomo to – przynajmniej teoretycznie - dzień odpoczynku. Można drzemać w pozcji na Tutenchamona…

…albo na zdechlaka…


…można się zaszyć z nowym przyjacielem pod łóżkiem

(tak, na tych zdjęciach pojawiają się 2 takie same poduszki – cienkie, brzydkie pokrowce z krzeseł ogrodowych, absolutnie kochane przez koty

)
…albo planować zdobycie ostatecznej dominacji nad światem!

- Uwaga, ktoś patrzy!

- To ja znikam!

(nie, słowo daję, nie wykasowałam Rudzi z tego zdjęcia
)
Można urządzać siostrzane zapasy…

…i wygrać miejsce na ukochanej poduszce

a potem zdrzemnąć się synchronicznie

NIEDZIELA:
- To już ranek!

- Świeci pięęękne słonko, wstał nowy cudowny dzień!

- A to znaczy, że czas na śniadanko!!!!

- Prosiiiiiimyyyyyy!!!!

- Chyba chwyciła przynętę!

- Biegniemy do kuchni!

- Chyba dziewczęta wyraźnie określiły nasze potrzeby, hę?

- Jeeeeeeeeeeeść!

- JEEEEEEEEEEEEEEEEEEŚĆ!!!!!

- Mlask, mlask! Mniam! Siorb! Gulp!



Elegancki: O, Rudzia poszła się napić i zostawiła miskę bez opieki, seseseesesese!

- O, ogonek!


- O, zniknął!

- Krecior je z mojej miski? Może jednak tamto jedzenie było lepsze?

- Oddawaj!

- Ok., pojadłam, czas coś zmajstrować!

- Chodź, zobacz, TROCZKI!




Wygrzewanie naparapetne





- Tymczasem dowidzenia!

