Haj.
Byłam wczoraj z nowymi nabytkami

w "mojej" lecznicy.
Poprosiłam o gruntowny przegląd.
Sama je co prawda wzięłam w obroty już wcześniej

ale co fachowe oko to fachowe
poza tym samodzielnie nie udało mi się na przykład obciąć pazurów, oooo nie, to nie to samo co Tygrysek, co pozwoli sobie zrobić wszystko co mi wpadnie do głowy, było nieco pod górkę
zostałam zbluzgana straszliwie, zwłaszcza przez pewnego charakternego młodego człowieka... ekhem, kota...
no to stwierdziłam, że niech sie weci pogimnastykują
w złą godzinę pomyślane
sześć rąk trzymało mamunię, coby zechciała dać sobie pazury obciąć
dla juniora wystarczyły cztery ręce, za to przez cały czas wybałuszał pięciozłotówki na wetkę, coby na koniec wdrapać się jej na ramię i przytulić
potworki zostały dokumentnie oglądnięte
skóra, sierść, zęby, uszy i oczy bez zastrzeżeń
żadnych
zostały ocenione na piękne egzemplarze w bardzo dobrym stanie, zadbane i zdrowe
mały wzbudził szacunek, kiedy po postawieniu go na wadze, wskaźnik pokazał 3 kilo
nadmienię, że ma 5 miesięcy

dorodny kociak
mama waży 3,3 kg
zostały odrobaczone
za tydzień szczepienie, wkrótce sterylka małej
zostałam zobligowana żeby dzisiaj i jutro podać całej trójcy tablety na odrobaczanie
wczoraj Tygrys dostał jedną jak wróciłam
odniósł się do tematu bez większej rewelacji
dzisiaj musiałam zrobić to całej trójce, z czego tylko jeden darzy mnie czulszym uczuciem
jak skończyłam, żaden nie odczuwał w stosunku do mnie większej miłości, jak sądzę
Tygrys na widok tabletki profilaktycznie się zdematerializował
jutro pewnie będzie dekotyzacja razy trzy
w każdym razie mamy wesoło
