Ja najpierw robiłam jej okłady z ciepłego rivanolu, zeszła ogromna ilość ropy, i ciągle się sączyła. Jednak gdy na chwilę przestałam, rana bardzo napuchła i stwardniała, znów wyczuwało się mnóstwo ropy.
Zaparzyłam więc bakę lancetowatą, którą ostatnio na wszelki wypadek kupiłam, pamiętając, jak cudownie goiła rany u moich kotów, w tym paskudne i ropiejące - i cały czas robię jej z niej okłady. Wet nie ma nic przeciwko.
Rana wygląda dużo lepiej, ropy prawie już nie widać. Pipinka ma duży apetyt, nie gorączkuje. Pogodziła się z kołnierzem - teraz mruczy, gdy jej go zakładam


W razie czego na jutro mam załatwiony transport do lecznicy. Byłam w aptece, która na szczęście ma terminal i dokupiłam jeszcze bandaży, watę, rivanol, babkę oraz propolis w tabletkach, który chcę jej dać wspomagająco.
Lidko, dziękuję za troskę o Pipinkę i pomoc, w tym finansową

Jano

---