Zdjęcie powyżej jest dokumentacją lekcji łapania zajączków z lusterka, jakiej w środę wieczorem Miś udzielił Nikusiowi..
Nawet nie wiedziałam, że Nikuś jest takim pojętnym uczniem.. O co chodzi w zabawie załapał od razu.. Dodatkowo Miś jeszcze nauczył go biegania i łapania ruszających się cieni na ścianach i podłodze.. No i dopiero teraz mam za swoje..
Misiek od dawna łapie cienie moich palców na szafkach kuchennych i na futrynie drzwiowej.. Dodatkowo poluje na machający się cień spódnicy na podłodze.. Trochę mi się plącze wtedy pod nogami.. Od środy na każdym kroku muszę omijać dwóch myśliwych.. A czasem nawet trzech, bo małe łobuziaki nauczyły tego samego Pyśkę..

Sama się sobie dziwię, że jeszcze się nie przewróciłam..
Chociaż, nieprawda.. Przewróciłam się, nawet dwa razy, ale nieco dawniej, bo Gacia, jak tylko zobaczy, że szykuje się koci posiłek, natychmiast zaczyna okrążać moje nogi.. Chodzi wytrwale w kółko, przy czym kręci się wyłącznie w prawo..

Nie wiem co to znaczy..

Mam nadzieję, że nie uznała mnie za coś wrodzaju ofiary, albo może posiłku..

No i wieczorami jest to jeszcze do zniesienia i jakoś udaje mi się ją omijać.. Ale rano, na samym początku jej występów, jakoś nie mogłam się nauczyć, że Gacia stanowi niebezpieczeństwo albo ja mogę jej zrobić krzywdę - niechcący.. No i dwa razy tak skutecznie wlazła mi pod nogi, że wywaliłam się jak długa i miałam ogromne trudności, żeby się pozbierać z tej podłogi.. Kilka następnych dni jakoś trudniej mi się chodziło..

I raczej nie przyznawałam się skąd mi się wzięła taka kontuzja..
A ja się zastanawiałam, czy przypadkiem koteckowi nie zrobię krzywdy..
A teraz, podczas przygotowywania kocego jedzonka, mam lepiej..

Gacia w kółko.. Nikuś i Misiek polują na cień spódnicy.. Pyśka zaczyna im towarzyszyć.. Feluś czekający na jedzonko w pobliżu, jak zobaczy Pyśkę, to rusza do ataku.. A Mrówka, jak tylko zabieram się do mycia miseczek przed kolacją, koniecznie MUSI plątać mi się pomiędzy miseczkami i mną a kranem z odkręconą wodą.. Jeden Puchatek zachowuje stoicki spokój i ogląda to całe przedstawienie z daleka.. Ale przyznam, że nie bardzo mnie to pociesza..
Jak na razie uszłam z życiem, nie mam żadnych obrażeń, kotów nie rozdeptałam.. Ale co będzie rano, kiedy zwykle na początku wstaję a potem dopiero się budzę..
