Zauważylam, a wlaściwie wyczulam guziolka w sobotę. W niedzielę już go bylo widać, jest wielkości dużej czereśni. Skóra nie jest zmieniona, sam guziol nie jest twardy i przesuwać ze skórą się nie da.Skóra jest w tym miejscu cieplejsza, ale nie gorąca.
Jest tkliwy, bo gdy macam , Gucio odsuwa się. No i wczoraj po poludniu usilowal to lizać, ale jest w takim miejscu , ze nie bardzo może sięgnąć, tak w polowie między lopatkami a miednicą.
Też myślalam, że to ugryzienie, zwlaszcza, że w sobotę bylo male, w niedzielę już duże. Ale odczyn po ugryzieniu zacząlby juz znikać, a tu nic. Gorączki nie ma , nosek zimny, mokry, uszka chlodne.
A poza tym , jak wrócilam dziś z nocki , to lobuz jeden z wielkiej radości pognal Misię przez cale podwórko, jak dzieciak - lapy sztywne, ogon w chorągiewkę i heja
Karolek(ona) pisze: mam za to damską wersje Gucia, chcesz ?

Widzialam ,
pikna jest , w sam raz dla Toffika
