Koczi oczywiście, jak już Edzio będzie zaszczepiony, to zapraszam Ciebie na mizianie kociego stada.
Psiego tak od razu bez uszczerbku na zdrowiu się nie da.

Nie gryzą na dzień dobry oczywiście, ale owrzeszczeć mogą. Dlatego wizyty gości nowiutkich przeczekują w swoim pokoju. Mam też gości oswajających.

Niestety Zuzia po schronisku cierpi na agresję lękową, chociaż nie jest źle. Osoby, którym już zaufa obdarza morzem miłości.
Na pewno Gajeczka od razu wlazła by Ci na kolana. Ona pójdzie z każdym obcym, co za kot.
Nazirro, jak TŻ wyszedł do pracy, a ja starałam się wygrzać gorączkę, wpakował mi się do łóżka i uwalił na wystającym spod głowy łociu.

Spaliśmy tak troszkę. Potem oczywiście spacer z suńkami, bo TŻ zaspał. Sprzątanie kuwet i zwierzowe śniadanko. Mam dziś ślimacze tempo, więc Gaja bez przerwy mnie poganiała.
Wczoraj nie udało nam się podać leku na odporność, bo już mały był najedzony. Pierwsza porcja dziś. Mały siedzi zamknięty w pokoju i drze japeczkę, żeby go wypuścić, bo on nie będzie tego jadł. A ten proszek miał być bezsmakowo-bezwonny.

Cóż posiedzi aż zgłodnieje, innej opcji nie ma. Po odgłosach wydobywających się zza drzwi wnioskuję, że krtań go nie boli.

W dodatku co jakiś czas łomocze w drzwi. Właśnie Gaja zaczęła wrzaski z drugiej strony drzwi, że ona chętnie tę miseczkę dostanie.
Mały dziś ładnie się załatwił, poszalał z Primką. Moim zdaniem nie jest źle.
Nami, miło Cię gościć. Powiedz proszę, jak Twoje wrażenia z Myszkina? Może niesłusznie odniosłam wczorajsze wrażenie? Po prostu to nagłe parcie na pełną diagnostykę, pod koniec leczenia mnie zdumiało. Trzy pierwsze wizyty dopytywałam, co musimy zrobić dla kota, jak badać, jak leczyć. I dopiero teraz? Teraz to oni krew by mu musieli w gipsie pobierać. Jest w gabinecie mega zetresowany i zły. Początkowo poddawał się wszystkiemu, teraz jest krzyk, szarpanina. Chociaż to kot uległy, jak Brawa i nie dopuszcza się mordów na opiekunach i wecie. Ale nie mam sumienia go więcej katować. Tym bardziej, że ta pani skupiona jest na haśle: FIP. Ponieważ dla pełnego oglądu sprawy, oczywiście podałam pierwszej wetce informację o Polusi. Dlatego też pierwsza badająca wymacała kota na wszelkie strony i powiedziała, że nic niepokojacego nie widzi, nie wyczuwa. Jedyne co ją martwiło, to ta gorączka.
Wiolu - zylexis otrzymał w serii trzech zastrzyków.
Ja czytałam o wielu rasach. Mojego TŻ fascynują koty Balijskie, ale ciężko je gdzieś spotkać. Przynajmniej w kraju. Na wystawie rasowych w Wawie nie było. Podobają mu się też Tajskie, ale czytałam, że to koty o delikatnej psychice.
Nie jestem zwolenniczką persów, czy egzotyków, bo lubię te ługie kocie pysie. Ale Bejbi jest dla mnie najpiękniejsza.
Gdybym nie zdecydowała się na adopcje moich kundelków, to zostałabym pewnie i tak posiadaczką czterech kotów. Robiłam nawet przymiarki do zakupu Maine Coona. Ale ogłoszenia na portalach obfitujące w biedne pysie kundelków... Marzyłam o Maine Coonie, Norweskim Leśnym, Syberyjskim i Rosyjskim Niebieskim.
Złosiu!
Zabiez mnie do siebie. Tutaj mnie męcą. Kujom i kujom. I...
wsadzają mi nie powiem gdzie taki pisconcy patycek.
A telaz jesce mam zjeść jakieś paskudźtwo. Nie zjem, nie zjem, nie zjem. Dusia mówi, zie jak nie zjem, to bendzie wiencej kujów.
Ale ja się nie dam jus. Latuj!Nazilek