Neigh pisze:Naturalnie nic nie przebije wizyt z Maksiem Kurą - ale to już kiedyś opowiadałam:-)
A gdzie ta opowieść jest - chętnie bym poczytała.
U mnie nuudno - Lolek zachowuje sie u weta tak jak statek zbudowany w butelce, trzeba cały transporter rozebrać by dobrać się do kota.
Ze Sznyckiem jest problem podczas ładowania do tranportera przed wyjściem do weta, udaje wyprawioną skóre przed kminkiem, od tejże skóry różni się jedynie sztywnością. Tak więc za każdym razem musimy rozwiązać łamigłówkę jak złożyć kota nie łamiąc kota.W drodze ćwiczy Sznycek solfeż, Lolek milczy. U weta wyjęcie Sznycka nie jest problemem bo wczepia się on w podkład więc wystarczy podkład wysunąć z kotem na nim.
Za to wchodzenie do tansportera panowie opanowali perfekcyjnie - chwila nieuwagi i są w środku.