Witajcie Drogie Loodziska
Się pochorowałam ja konkretnie, czyli już tradycją jest że raz do roku zapalenie oskrzeli trzeba przeżyć połączone z zaostrzeniem astmy.
Antybiotyk, te sprawy, prawie straciłam głos. Mój skrzeczący głosik moich kolegów w pracy o mało co nie wprawiał w ekstazę, nie wiem
czy taki głos a la Bonnie Tyler działa jakoś nęcąco
Zwierza mają się tak: Esiek jak to Cesarz nie do zdarcia generalnie, pokroplówkowaliśmy się trochę, mamy apetyt, jemy dużo i dobrze wyglądamy. Cukier w kratkę. Chyba zmienimy insulinę, bo cuś mi tu już nie gra.
Kama było super przez parę dni, bo po tym zabiegu zaczęła elegancko jeść, od 2 dni kicha, cedzi przez zęby i nie je. Ewidentnie znowu coś w jamie ustnej. Albo gardło, albo jeszcze stan zapalny tych dziąseł nie minął. Masakra

Dzisiaj siostra z nią pójdzie do oglądnięcia.
Jutro ostatnie zajęcia na uczelni przed Świętami, w marketach kataklizm świątecznych zakupów. W związku z tym, że mieszkam pomiędzy Almą a Realem, to chodzę na zakupy dopiero o godz.22.00 Wtedy jest luzik i nie ma spędu ludzi
Pozdrawiamy wszystkich gorąco w tym świątecznym szaleństwie.
Esiulkowa Rodzinka
