Każde naruszenie istniejącego stanu rzeczy wywołuje u Księciunia nerwową głupawkę objawiającą się matrixem – tak ma
Wszystko trwało dośc długo, z użyciem wielkich worków na śmieci, mopa i innych wrogów .
W końcu – już po zmroku – zabrałam sie za wynoszenie tychże worów i usapana, zmylona ich szelestem nie zauważyłam, że kocio w tym zamęcie bryknął na klatkę.
Usiadłam. Rozglądam się za futrem. Nie ma
W tym momencie dosłyszałam rozpaczliwy płacz
Miotam sie po chałupie – nie ma
Nasłuchuję ..
Jest na zewnątrz
Wypadam na klatkę...
W tym samym momencie na ten lament zareagowała sąsiadka z parteru i otworzyła drzwi ...
Do niej było bliżej więc śmignął tam – tylko czubek ogona zobaczyłam
I się zaczęło...
Pani ma psa i kota.
Psa zamknęła w łazience, a wielkie 15 kg rude kocisko tak sie zbulwersowało, że opuściło swoją miejscówkę na parapecie i zaczęło szukać intruza.
Pani przytrzymuje rudzielca, Behemot drze ryje rozdzierajaco zza mebli w pokoju a AYO rozplaskacona na dywanie ćwierka czule, żeby go wywabić bo o sięgnięciu mowy nie ma
Cała ta heca trwała ok. kwadransa aż kociatko nabrało na tyle odwagi, że wyszło mi na zasięg ręki - ucapiłam przy akompaniamencie dzikich wrzasków i uniosłam w domowe pielesze







