Alus, większość czasu śpią

. Bawią się ze sobą, ale wymagają zabawy z człowiekiem. Czasem nie mam siły, czasu albo ochoty. Ale jak nie zareagować na:
- przyniesienie myszki, korka z wanny

, rzucenie tego na klawiaturę i wbity w ciebie błagalny wzrok - to Sybi.
- przywleczenie myszy na wędce (pracochłonne, bo zaczepia się wędką o meble), rzucenie za fotel i przeraźliwe, proszące
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii - to Rudzina
- zeskakiwanie za każdym moim pójściem do kuchni czy łazienki i rzucanie brzuchem do góry do stóp - to Moher.
Oprócz tego każdy ma swój ulubiony czas na mizianki, przytulanki, kolanka itd., w związku z czym ranne wstawanie, mycie, prześcielanie łóżka, praca, sprzątanie czasem przeciągają się okrutnie.
Przy czterech kotach zaczynało być u mnie niemożliwe dogodzenie każdemu - dlatego 3 to dla mnie maximum, choć czasem rozsądek chce zasnąć
Marcia, soczek pomarańczowy jest OK, ale ja muszę wykończyć to atakujące diabelstwo do piątkowego południa - na wieś chcemy jechać

. Z substancji leczniczych została mi jeszcze Beherovka i Whisky (ale to już przełknę chyba w agonii

)
Mam nadzieję, że to nie osławiona świńska grypa
. Kocham panikę! Wczoraj podali, że w Kraku zmarł ktos na tę grypę, podali na pierwszej stronie i wielkimi literami, bo objawy MOGŁY na to wskazywać. Dziś okazało się, że to nie to - sprostowali małymi literkami na 3 stronie
.