Szczęście, że zachowałaś trzeźwość umysłu. Za kierownicą trzeba często myśleć za innych. Bardzo dobrze, że zgłosiłaś ten fakt policji. Napij się spokojnie kawy i otrząśnij. Ściskam mocno!
Trzeźwość umysłu nic by nie pomogła, gdybym nie miała gdzie zjechać...
Kawę wypiłam.
Właśnie jem śniadanie przygotowane przez dzieci Jeszcze tylko muszę sie z bólem głowy uporać.
Chcę iść z dziećmi na wystawę gadów i płazów.
No i jeszcze do przytuliska chciałabym pojechać.
Szczerze współczuję przeżyć .
Mój tata rok przed śmiercią miał podobną przyjemność , jechali z kolegą maluchem wędkować , w pewnym momencie jadący z naprzeciwka Tir zjechał ze swojego pasa i uderzył w ich malucha. Ruinka kilkakrotnie się obróciła, przeleciała kilka metrów nie dotykając podłoża i wyladowała na łące ciagnącej się wzdłuż drogi . Maluch oczywiście przypominał zgniecioną puszkę, ale co najdziwniejsze, ani mojemu tacie, ani jego koledze zupełnie nic się nie stało . Zrobiło się zbiegowisko, bo podobno wypadek wyglądał tak, jakby w maluszku była już miazga a nie dwóch zupełnie całych meżczyzn . Tir przejchał jeszcze jakieś sto metrów i zupełnie bez kontroli zjechał na pobocze, okazało się że kierowca zasnął i nawet to że uderzył w malucha nie zdołało go obudzić .
Femka pisze:moja Miluśka też z Katowic Ale miałaś jęzorkową sesję
Myslę, że chyba Puma wygrała
A dzisiaj miałam jeszcze jedna przygodę.
Dzieci zatrzasnęły mi klucze w samochodzie.
Zapasowych nie mamy.
Na szczęście uczynny sąsiad otworzył mi samochód jakimś drutem