Jazda była wczoraj do późna. Patyczek z piórkami został kilkakrotnie upolowany, zamordowany, a w końcu rozszarpany

Laserek też dostarczył sporo radości, ale Puszatka (bystrzacha) widząc, że nie ma szans, żeby to to złapać, poszła sobie poleżeć, za to Tygrynio szukał kropeczki i pod szafą i za miseczkami jeszcze jakiś czas po jej wyłączeniu

Potem wędka z rybką i tunel. To co wyprawiała Puszatka przeszło wszelkie wyobrażenia. Wpadała do tunelu, wynurzała się z którejś dziurki, łapała rybkę na wędce, ciągnęła, wyskakiwała drugą dziurką. Tunel jeździł po całym pokoju

W trakcie tych szaleństw sama co jakiś czas podchodziła do mnie i podstawiała się do miziania. Po czym lądowała na pleckach, łapała mnie za rękę, lekko nadgryzała, a tylnymi łapkami "oskubywała z pierza". Dostała Ikeowskiego szczura - też wiedziała, co należy z nim zrobić (gryźć ogon oczywiście).
Cudowna jest. ADHD i szaleństwo. Dzika Puma

A jak odpoczywa, to wzrok wcielonej niewinności i oazy spokoju.
Tygrynio spokojniejszy, ale też zabawki były OK. Jak siostra przyszła na mizianki, to on też. Słodziak kochany.
W pewnym momencie, w ferworze zabawy dostał w łepetynę od siostry, ale nie oddał. Dżentelmen

Później było zwiedzanie coraz dalszych zakątków.
W nocy względny spokój, a rano znów "bojenie" i chowanie się, ale już w coraz to nowych miejscach. I jak jadłam śniadanie, to przelatywało przez przedpokój bardziej bure, albo biało bure futro

Nieodkrytym jeszcze lądem pozostaje pokój potomka. Nooo, tam to będą miały używanie. Ciekawe, czy w końcu syn nauczy się zamykać szafę?
A, nie pisałam Wam o tym, jak w sobotni wieczór zrobiłam sałatkę. Dzieć wrócił z meczu, nałożył sobie i poszedł do swojego pokoju. Za chwilę słyszę: "O! futro do jadłospisu wróciło!"

I nie był to okrzyk niezadowolenia.
Dziś do dzieć siedzi z nimi w domu. Już o ósmej (wstał!

) dzwonił do mnie z pytaniem o koty, bo gdzieś się schowały, a on by się chętnie z nimi pobawił i nadrobił swoje dotychczasowe nieobecności
