Bardzo dziękujemy, kciuki są stale potrzebne
waanka pisze:Klaudio, piękne zdjęcia; juz dawno chciałam Ci napisać, ze masz świetne wyczucie kadru i światła; dzięki za podzielenie się z nami obrazkami z wycieczki
A stereotypy są chyba najgorsze na świecie...
Kitusia kochana, taka wyluzowana
I oby tak dalej

Bardzo Ci dziękuję waanko za komplement
Dziękuję też w imieniu Kitusi
I zgadzam się że stereotypy są najgorsze a zawsze krzywdzące! O Bytomiu chyba najgorsze panują w całej Polsce, a nie ma w nich kszty prawdy. A wiem to, bo kiedyś w to wierzyłam aż tu przyjechałam, zobaczyłam i zamieszkałam ;p Jeszcze mama panikowala - a jak się pod Wami Bytom zawali?!

No jakoś się nie zawalił, a lepiej mi się tu mieszka jak u nas w mieście - dziura a mieszkania drogie, wszyscy mają nosy w chmurach, zawiść, zazdrość, na ulicach nikt do nikogo się nie uśmiechnie, a tu nie dość, że się uśmiechnie to nie raz i "dzień dobry" powie

Aczkolwiek przyznam, że w Warszawie patrzeli się na mnie, kiedy chodziłam z uśmiechem na ustach wolno i oglądałam wszystko i wszystkich - tak czułam jakby patrzeli Ci co już w Warszawie zęby zjedli na żółtodzióba (czy dzioba), no na mój dziewiczy rejs

A kiedy przechodziłam przez skrzyżowanie w ten spam sposób to aż ktoś zatrąbił i musiałam się sprężyć z przechodzeniem
Już bym chciała pojechać do Warszawy znowu

kalair pisze:Jesteśmy, czytamy, oglądamy. Buziaki wielkie dla Kituni, cieszę się z dobrych wieści, i oby każdego dnia były lepsze!!! Zdjęcia śliczne

Witaj Bożenko, wiedziałam że w końcu się zjawisz

Dziękuję w imieniu Kitusi :*
MaryLux pisze::ok:

Dziękujemy :*
No to jeszcze zdjęcie. Krzątałam się po salonokuchni sprzątając (upiekłam ciasto i chleb razowy) i patrzę a moja Kitusia aż się na plecach prawie rozciągała. Nóżki sterczące jak najdalej

Od razu mnie to rozczuliło, wiec podleciałam czym prędzej i rzuciłam się do całowania: brzucha, nosa, łapek, wszystkiego mojego ukochanego, po czym poczułam na nosie mym łapeczkę jej i zostałam delikatnie, acz stanowczo odepchnięta na całą długość tejże łapinki

Pomyślałam - no nie wierzę, moje cudo naprawdę zdrowieje

A kiedy odsunęłam się na żądaną odległość, zapewniając Kitusi jej osobistą strefę komfortu, to tak się poczuła:
