magicmada pisze:Cały czas myślę o Was i Thajce. Nie mogę się pogodzić...
Dzięki magicmada, dzięki.
Czytałam dzisiaj rano o strasznej tragedii, paraliżującej - zginęło w wypadku 4 młodych ludzi, braci, najmłodszy 13, najstarszy 19 lat. To jest tak porażające, niewyobrażalne nieszczęście, nie do ogarnięcia, nie do wypowiedzenia. Nie do porównania z niczym. Nie wiem, czy w ogóle do przeżycia dla najbliższych...
Czymże jest wobec tego śmierć małego kotka.
A jednak
bardzo odczuwa się ten brak, tę stratę
cichutko, po kątach
popłakuje się
bo tak strasznie żal.
Czym innym jest jednak śmierć schorowanego, starego kota, którego przyszła już kolej, zgodnie z naturą - chociaż wiadomo - też boli
Najgorsze jest to, że jakoś Joś i Zołi, no lubię ich, ale to już nie to samo... Zołi to wariatuńcio, szaleniec, taka strzyga, Joś to cwaniaczek, czasem fałszywiec, zw. jak chce wydębić coś do jedzenia. Nie no - wiadomo - bardzo ich lubię, może nawet kocham,
ale
Krzywy i Thaja naprawdę skradli nasze uczucia. Był z nimi wspaniały kontakt, byli tacy (i Thaja i Jos, każde na swój sposób), byli tacy kochani. Krzywy zawsze mrugał do mnie oczami, Thaja lubiła sobie pospać, w szafie, ale kiedy wstawała, to każdy sobie ją niemal wyrywał, każdy chciał ją przytulić. Ona była zawsze łagodna.
Kończę już. Nie będę więcej o tym pisać.
Chciałam napisać tylko, że koty to wspaniali towarzysze i przyjaciele.
No
może nie zawsze bezinteresowni
zwł. na widok kurczaka
Thaja bardzo lubiła gotowane skrzydełka.
pozdr serd