Dzień był dziś dziki. Najpierw rano okazało się, ze jestem pozbawiona kontaktu ze światem, czyli nie mam Internetu

Z początku nie przejęłam się tym specjalnie, bo to było jeszcze przed kawą, więc pomyślałam, że może to jakieś jeszcze zwidy senne mi się po głowie kołaczą. Ale nie. Wypiłam kawę, zaszczyciłam świat panoramicznym spojrzeniem, a Internetu dalej nie było.... To zjadłam kanapkę. A co tam. Jak o 10.00 dalej byłam niczym Ślimak na wysuniętej "Placówce" - sama w czarnej dziurze zasięgowej - postanowiłam zadzwonić do "panaodinternetu". I co się okazało? Konserwacja! Przedzimowa konserwacja nieszczęśliwie się przeciągnęła, "bocośtam"

Efekt - połączenie odżyło dopiero późnym popołudniem.
W tym czasie zdążyłam pójść z Kredką na pierwsze szczepienie - Kredka zachowała się (jak zwykle) z godnością właściwą Dojrzałej Matronie. Jedynym problemem było osłuchanie wyżej wspomnianej, albowiem nieustannie... mruczała.

, w związku z czym potrzebne były aż trzy podejścia, żeby wszystko dokładnie przebadać. Kredka została szczęśliwie zaszczepiona po raz pierwszy, a ja umówiłam się na następną wizytę z... Glusiem.

Dlaczego? Otóż wczoraj zauważyliśmy, że kupiszonowa zawartość kuwet znacznie odbiega od normy - któreś zafundowało sobie regularną biegunkę. Intensywne śledztwo prowadzone pod kierunkiem Boskiego zabersa (

) jednoznacznie wykazało, że to Gluś. Biedny Glucur biegał i biegał, i końca nie było widać. No to co? No to do weta. Ludzi w lecznicy było tyle, że udało mi się wcisnąć dopiero na sam koniec. A może to i dobrze? Przynajmniej nie było tłoku i nie czułam na plecach oddechu kolejnego pacjenta. Gluc dostał zastrzyki, dostał tez, niestety, antybiotyk (bo jego plazmocytarne zapalenie dziąseł posunęło się od ostatniego razu na tyle, że już nie dało się tego uniknąć) i od jutra dietka i walczymy z pigułami. Jak skończymy leczenie, umawiam się na zabieg usuwania kamienia u Glusia oraz sterylizację Kredki. Będzie jazdaaaa bez trzymanki.
Ale (!) przy okazji zważyłam Gluca i TADAM!! Gluś schudł. Waży TYLKO 5700 g, co przy jego rozmiarach jest wagą prawie idealną (przypominam, że Glusik "startował" z 8 kg!). Dodam od razu, że kot nie głoduje, je ile chce, czyli mój ośli upór, żeby przestawić go na "słynne" Almo Nature (pomieszane z Orijen + Fibre Response) nie było tak do końca "pomysłem od czapy".
Wzięłam też piguły na drugie odrobaczenie maluchów. Żeby to zrobić, musiałam je zważyć i ... tak, proszę Szanownych Państwa, srajdki ważą odpowiednio : Majka - 1037 g, Ryszard - 1045 g. Takie sobie smoki wyhodowałam.

не шалю, никого не трогаю, починяю примус
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']