Kasiu, dziękuję za Maluta

.
Mam wyniki najnowszych RTG okolic szyi i płuc. Wczoraj wieczorem radiolog wracał z wakacji i wybłagałyśmy go, żeby zajrzał do kliniki i zrobił wieczorem opis. Rozmawiałam z radiologiem: krtań jest powietrzna.
Gula jest w gardle, za językiem, na wysokości żuchwy i węzłów chłonnych. To można w razie czego wyciąć, coś z tym zrobić. Z krtanią nie można by było zrobić nic. W lewym płucu jest zmiana okrągła, o średnicy 1 cm, nawet dla mnie dla laika widoczna. Aż mnie wetka zawołała do powtórnego zdjęcia - i niestety, nie chce być inaczej - na powtórnym zdjęciu również jest. Zrobiłyśmy z panią doktor rozbiór logiczny sytuacji i już w zasadzie w południe wiedziałyśmy, że to nie w krtani: lekarka uciskała Meonikowi całą tę okolicę - jeżeli zmiana byłaby w krtani - na pewno odcięło by Meonikowi oddech i zmusiło do łapania powietrza i kaszlu (nie ma innego wyjścia - tak samo, jak u człowieka). Przy długim obmacywaniu i uciskaniu nic takiego nie nastąpiło. Już wtedy podejrzewałam, że to nie krtań i pierwsze zdjęcie nas zmyliło - to był jednak artefakt z ułożenia do RTG, a fakty duszności pasowały, zmyliły nas i poszło się w złą stronę. W złą - tzn. nierobienie laryngoskopii.
Co teraz zostało - czekanie do wtorku na laryngoskopię, która będzie łatwiejsza, bo już wiadomo co jest i gdzie. Narkoza słabsza, zabieg krótszy, przy czym nie wiadomo co z wycięciem tego "czegoś". Na pewno taki fakt jest zaplanowany w czasie zabiegu. Nie boję się przynajmniej tego, że w razie intubacji nie wejdzie rurka, bo zmiana jest blisko. Najgorszym rokowaniem jest to, że nie ma reakcji na steryd - więc zmiana jest raczej złośliwa. Niestety. A śmierć z uduszenia - okrutna.