przygarnęłam do siebie maluszka, który miał 2 i pół tygodnia. Wiem, że taki dzidziuś powinien być jeszcze przy mamie, ale ta niestety zostawiła swoje kotki i nie wróciła do nich. Należały one starszej pani, która cały czas liczyła na to, że kocia mama wróci. Po dwóch dniach jej nieobecności dwa kotki umarły z głodu. Jak tylko się o tym dowiedziałam kupiłam mleko Bebiko (tylko takie było tam dostępne) i przygarnęłam maluszka, nazywa się Julian. Jak przyjechałam z nim do swojego domu udałam się do weterynarza, kupiłam specjalne mleko Milvet. Przeczytałam w internecie bardzo dużo o pielęgnacji takich bobasów:
- karmie go co ok. 3 godziny buteleczką ze smoczkiem
- masuje brzuszek, odbyt. Kotek siusia dużo, kupki nie robi, dopiero po podaniu parafiny (zalecenie weterynarza) zostawia na ściereczce plamki kupki
- dużo się przytulamy i pieścimy
Julian jest przesłodki, przekochany. Chyba wybrał mnie na swoją mamę bo ze wszystkich domowników tylko mnie ssie. Wiem, że taki kotek to maleństwo, staram się zapewnić mu jak najlepszą opiekę. To mój pierwszy kotek, a takiego dzidziusia to chyba nawet nigdy nie widziałam. Czy moglibyście coś więcej podpowiedzieć? Coś powinnam zmienić? Czegoś nie robić?
