
Żeby to ułatwić, w miarę możliwości dam też odnośniki do odpowiednich wątków, w których się produkowałam (kosztem tego wątku, hmmm).
Wielbicielką sierściuchów byłam od dziecka, ale dopiero jako samodzielna, samofinansująca się i samodzielnie mieszkająca


I tak oto trafiły do mnie dwie urocze, ale ciut dzikawe jeszcze mieszkanki pięknego Żoliborza, a właściwie jego śmietników, piwnic, krzaczorów i zacisznych bram, czyli bura Skierka i czarna Banshee (wedle początkowego rozpoznania wydająca się kocurkiem), która okazała się o tyle nietypową czarnuszką, że miała (i po części ma nadal) różowy nosek

Przyznaję, że nie byłam doświadczoną kociarą (mimo wieloletniej sympatii do zwierzaków), nie byłam przyzwyczajona do przestawania z sierściuchami na co dzień. Nic więc dziwnego, że pierwszej nocy po adopcji - nocy, którą oba futrzęta, późniejsze Kocianny Starsze, spędziły głównie w mojej skrzyni na pościel, tłukąc się tam do upadłego




A potem bardzo długo z przekonaniem powtarzałam, że z kotami spać nie potrafię i na noc się izolowałam (chociaż ileś tam prób socjalizacji podejmowałam). Sytuacja zmieniła się radykalnie dopiero z przybyciem trzeciej Kocianny, Mori, która już pierwszej nocy, o ile pamiętam, rozwaliła harmonijkowe drzwi i włamała się do pokoju


Poza nocami integracja była dość udana - Kocianny Starsze były miziane, wybawiane, karmione, leczone, jeśli było trzeba, a w odpowiednim czasie, ma się rozumieć, pozbawione pewnych damskich atrybutów

To teraz trochę fotek.
Najpierw Skierka - na me oko przywódca Kociannowego stada






A to Banshee - rozgadana, przemawiająca często zrzędliwym, marudzącym miaukiem - ukazana również we wcieleniu quasi-wystawowym






Kocianny Starsze - Banshee i Skierka - w zgodnym na ogół duecie









W listopadzie 2005 roku do czarno-burej pary dokoptowana została charakterna trzykolorowa koteczka uratowana przez Kicorka ze schroniska w Józefowie, w DT zwana Zorrunią (od czarnej maseczki a la szop pracz, tfu, Zorro



Trochę o Mori-Zorruni można przeczytać w tym wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13 ... a#p1400294
Trikolorka, jak to trikolorki mają w zwyczaju (fachowo




Oto Mori w różnych odsłonach, w tym jako biedniusi obolały koteczek po sterylce (co nie przeszkodziło jej się zgodnie ze swym zwyczajem uwalić się na mojej poduszce





A oto i cała (nie tak już zgodna, hmmm, bo panienki czasem się ganiają i pierze leci) trójeczka Kociann Starszych i trzykolorowej Mori, czyli Kocianny Tri


Jako ostatnia (jak dotąd, hłe hłe








Fairy kocięciem będąc wspinała się po drzewach w okolicy Kopca Czerniakowskiego, tam też została odłowiona z uwagi na chore, niewidzące obecnie oczko


To jedyny mój kot, którego wypatrzyłam na Facebooku

http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =1&theater
Potem jej losy śledziłam w wątku Łamigłówki, o tutaj:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=151003
A ostatecznie trafiła do mnie - formalnie do DT, ale od razu z opcją zamiany w DS. Ponieważ już po tygodniu kicię udało się zostawić bez izolowania z Kociannami Tri i wszystkie panienki po moim powrocie z pracy okazały się żywe i zdrowe, to pierwszy, wstępny etap dokocenia uznałam za udany, a Kocianny Tri stały się Kociannami Tri Plus



Edit: no i zgodnie z cichymi zapowiedziami (i lekkim przestrachem, bo wskaźnik ilości kłaków wokół mnie znacznie przekroczył założone lata temu normy


Elfik jeszcze nie zdążył się u mnie zadomowić porządnie, kiedy łazienkę zasiedliła (może miesiąc po przybyciu Fairy) puchata królowa ruin Konesera, nieuchwytna i przebiegła jak Mata Hari, mistrzyni w omijaniu klatki-łapki

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=149099
Z uwagi na pokaźne rozmiary (imponujące dla mnie zwłaszcza na początku, potem doszłam do wniosku, że kot mi się skurczył


A oto i Tytania Kocurra Tri-Rex w kilku odsłonach





Kocurra Tytania to na razie jedyny mój kot, którego poważnie planuję odchudzić - ciekawe, z jakim skutkiem, hmmmm...
Edit: o zmianach w kotostanie po tym, kiedy pozostała mi tylko 20-letnia Banshee, piszę na stronie 57. wątku
