
Margo była tu pierwsza. Jej główne zmartwienie: czy aby na pewno był już obiad?

FurKotka - mój pierwszy kot, Przyczajony Czajnik, niesamowita osobowość: ja się wdzięczę a wy podziwiajcie!

Hadron (dawniej Kropek) czyli jedna z niespodzianek z pobliskich krzaków, przylepa jakich mało: mruczę więc jestem...

A dawniej było tak:
Uznałam, że oryginalny wstępniak jest przydługi

W skrócie to planowałam 2 koty za rok ale akurat trafił się jeden, który nie mógł czekać. Więc mam jednego już. FurKot(ka) urodziła się pod koniec maja 2009. Mam też psicę Margo (w wieku +/- 10 lat).
Oto bohaterki wątku:


A dla bardziej wnikliwych oryginał:
Jestem tu nowa (na forum trafiłam szukając "instrukcji obsługi kota") i mocno niedoświadczona w kwestii kociej. Z zamiarem przygarnięcia kota noszę się od dawna, miał się pojawić za jakiś rok (tak się umówiliśmy z moim chłopem) ALE
odwiedzając sąsiadkę (jakiś miesiąc temu) dowiedziałam się, że pod jej schodami okociła się kotka i zobaczyłam biało czarny mały łepek wystający zza koca. Sąsiadka nie mogła przygarnąć małej (ma wystarczająco dużo swoich kotów i gromadę dziczków na utrzymaniu). A tu robi się coraz zimnej. Kicia miała zbudowaną budkę i na noc wkładaną do niej butelkę z ciepłą wodą zawiniętą w dodatkowy koc. Nie dziczała. Ostatecznie dostałam zgodę od chłopa na przejęcie małej i została moim prezentem urodzinowym.
A teraz do rzeczy. Od paru lat mam psicę (Margo), która goni wszystkie koty. I poważnie martwiłam się losem nowej lokatorki. Balbinę (imię kotka dostała od sąsiadki) przyniosłam za pazuchą kurtki i postawiłam na podłodze. Pies w pierwszej chwili nie zauważył kota, co pozwoliło Balbinie czmychnąć za szafkę. Jednak po chwili psica się opamiętała i skumała, że coś się dzieje - wywęszyła kotkę i... zamiast rzucić się z zębami usiadła przed kociakiem i piszczy. Kot siedzi. Pies siedzi i piszczy. Kot siedzi. Pies próbuje wąchać kota. Kot nadal nic. Pies próbuje polizać kota (mój chłop twierdzi, że Margo sprawdza czy dobry kotlet z tego kota będzie). Po jakimś czasie wyciągamy kota z kąta - oczywiście całego mokrego. Więc kot w ręcznik i na schody (pies na schody nie wchodzi). Ale kot olewa bezpieczną kryjówkę i biegiem do... psiego legowiska.
Ale się rozpisałam. A to dopiero początek. I czy ktokolwiek wie dlaczego Margo nie pożarła kota od razu?