Swego czasu mój ojciec nauczył naszego owczarka (tak, miałam kiedyś PSA i nie chodzi bynajmniej o Czesia, którego Hańka z owczarkiem myli), że zanim mu nałoży mokrego, to da na widelcu, na spróbowanie. Tak go nauczył, że pies nie wziął nic do pyska, zanim pierwej nie dostał próbki. Jak wino w restauracji.
EDIT: Proszę o zajęcie miejsc w boksach startowych. Jak wrócę z zakupów, będzie nowy wąt.