Wow

, to nie wiedziałam że jesteście aż tak z Cioteczką zaprzyjażnione

Bardzo się cieszę
a ja właśnie, od jakiegoś czasu "dokacam" stado Puszkiem i na stałe Puszek mieszka oddzielnie, ale w ciągu dnia jest puszczany ze dwa razy na dwie godzinki do reszty. A wczoraj było pierwsze taki szokujące zdarzenie kiedy rzucili się na siebie z Duriankiem - rzeczywiście darły się przerażliwie i nie bardzo dawały się rozdzielić-zupełnie tak jak kiedyś moje dwa kaukazy które wielokrotnie "musiałam

" rozdzielać jak walczyły ze sobą o dominację-byli braćmi i żaden nie chciał odpuścić i dlatego w końcu zdecydowaliśmy ich rozdzielić po dwóch domach, jak za któryms razem jeden drugiemu ( ten juz wykastrowany, temu jeszcze niewykastrowanemu) jajka chciał wyryżć

...
To było 18 lat temu, wtedy się jeszcze raczej psów nie kastrowało i my wlasnie Ralfika wykastrowaliśmy szukając ratunku, aby przestały ze sobą walczyć-niestety nie pomogło.
Pomogła dopiero przeprowadzka Ralfika ( w towarzystwie Dina ) do naszego, wtedy jeszcze niezamieszkanego domu, a Wicherek został w domu Rodziców.
Wtedy jak się rzucałam pomiędzy dwa wielkie walczące cielska to zawsze udawało mi się ich rozdzielić i mimo że one bywały pokrwawione to mnie nawet nigdy nie drasnęły (mój TŻ uważał, zresztą słusznie, że rzucając się między nich byłam niespełna rozumu

),
w każdym razie wtedy, pamiętam że nie czułam żadnego , nawet najmniejszego lęku-po prostu wiedziałam że zrobię wszystko aby sobie nie zrobiły na wzajem krzywdy i muszę jakoś nad nimi zapanować ...
a jednak wczoraj bałam sie rozdzielić małe 7-mio kilowe ( w porównaniu z dorosłymi 40-kilowymi kaukazami ) kotki...
i, Drogie Panie, stąd jest dla mnie tylko jeden smutny wniosek -
zestarzałam się ...
