Wróciliśmy po weekendzie działkowym, byliśmy bez kotów (bo na tak krótki czas więcej z tym kłopotu niż przyjemności).
Po powrocie istna sielanka, powitały nas wszystkie 3 obok siebie, w przedpokoju, uśmiechnięte, w idealnej zgodzie
Żadnych prychów, syków, warkotów, łapoczynów w stosunku do siebie. Cud panie
Widocznie dobrze im zrobiło
bycie tylko w swoim towarzystwie przez chwilę, bez ludzi.
W domu trochę widać, że kotki się zabawiały ale bez żadnych strat.
Poduszki ozdobne na podłodze, zabawki porozwalane po całym domu, kuwetki zapakowane elegancko

, w 2 wszystko, w jednej tylko siuśki. Najbardziej ucieszyła się z naszego powrotu Lusia, widać było po wyrazie pyszczka, "kaktus" gdzieś sobie zniknął.
Widocznie ma moją naturę i też lubi od czasu do czasu trochę ciszy i spokoju i ograniczenia ilości istot żywych w najbliższym otoczeniu

.
Pochwalę się moją ciężką pracą na działce, część roślin wyhodowana z nasionek, jeszcze malutkie ale jak się rozrosną to powinno być pięknie. Pokażę fotki tego miejsca w lipcu i sierpniu, będzie inaczej
Posadziłam też dużo gatunków traw, zainspirowana ogrodami forumowiczów, z forum ogrodniczego. Trawy i kompozycje z nich są piękne.
Żywopłot także będę miała z traw (miskant giganteus) na 3-4 metry, posadziłam 100 sadzonek, uff, ale bardzo się cieszę, oby tylko rosły.
Tutaj piękna kompozycja amadyna, zrobiłam sobie podobnie. Miniaturka, po kliknięciu sie powiększy. Ta najwyższa trawa to właśnie miskant olbrzymi, którego 100 rizomów (sadzonek) posadziłam u siebie.

U mnie. Hosty (funkie)
Widok całości świeżej rabaty (jeszcze trochę zostało do skończenia następnym razem).

Przyszedł w do nas w odwiedziny znajomy "tubylec - tambylec"

a z nim jego kot Dżinks. Zjadł chrupek i rozsiadł się na fotelu jak u siebie.

A tu smutne, fajna bezdomna sunia przyszła za ludźmi, nakarmiliśmy ja do oporu i zebraliśmy wywiad.
Mieszka tam u kogoś pod koparką na podwórku, karmią ją czym tam mają.
Gmina się nie poczuwa, aby zaopiekować się chudzinką bo nie ma schroniska.
I tak sobie żyje suczyna, gdzie zajdzie tam nakarmią i jakoś leci
Miła, łagodna, grzeczna, jak zjadła kocie chrupki (na przystawkę) i jak zobaczyła mojego synka to wzięła pustą plastikową miseczkę w pysk i mu pokazała
"daj jeszcze" . Widać, że kocha dzieci, bardzo za nim wodziła oczkami, merdała ogonkiem, cieszył ją widok dziecka. W zimę spała w jamie ze śniegu, na skraju lasu podobno

.
Mówiono mi, że gospodarz, u którego mieszka pod koparką ja karmi ale co to za karmienie, boki zapadnięte..., pewnie dają co tam mają. Długo towarzyszyła mi za siatką jak ja pracowałam a potem zniknęła... poszła sobie gdzieś w swój świat...

Idę spać bo jestem wykończona, dobrej nocy
