Badajcie wszystko Madziu, jeszcze nie doczytałam z czym się je to, co Wam grozi, ale trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. Moja ciąża była idealna, czułam się super, w 9 m-cu chodziłam z psem na spacery, przytyłam trochę ponad 10kg, co już zeszło z nawiązką

ciąża potraktowała mnie bardzo delikatnie - zero uszczerbków na zdrowiu czy figurze, no może poza małym nadmiarem skóry:) miałam bardzo mały brzuszek i nie wiem czy to nie "pomogło" Jasiowi przydusić pępowinę...być może nie miało to znaczenia, ale będę grzmieć, by nie lekceważyć żadnych wątpliwości odnośnie ruchów dziecka... bo mały się trochę ruszał, choć mało, miał na ktg nawet swoje normalne tętno, poza małymi spadkami, które znikały po zmianie pozycji.. tylko skąd tu wiedzieć będąc w domu co się tam dzieje w brzuchu? mój się ogólnie niedużo ruszał... być może problem był już poprzedniego dnia, ale miałam zalatany dzień, wcześnie poszłam spać i nie zwracałam dużej uwagi, bo go czułam.. a może trzeba było.. lekarz powiedział tż'owi, że jeszcze godzina i było by za późno.. dlatego przy następnym dziecku prędzej mnie wygonią ze szpitala niż zignoruję coś, co mnie zaniepokoi
a jak się zmieniają priorytety, kiedy lekarz informuje, że stan jest ciężki, stabilny, ale trzeba się przygotować na różne scenariusze... jeśli kiedyś nie chciałam dzieci, tak wtedy oddałabym wszystko, żeby tylko przeżył... potem, żeby był na tyle sprawny, żeby żył samodzielnie i nie był od nas zależny.. bo pojawia się strach, co będzie jak nas zabraknie? na szczęście wygląda na to, że wybronił się od najgorszego, ale drżę o jego rozwój i o to, by był normalnym, radosnym dzieckiem. Bo zdrowy chyba nigdy nie będzie. Śmiałam się, że w razie potrzeby będzie miał przy domu wszelką - felino, dogo i hipoterapię, ale mam nadzieję, że nie będzie to potrzebne... no, ale bez intensywnej rehabilitacji się nie obejdzie. piszę jedną ręką z Jasiem na drugiej, jeśli raczy niedługo zasnąć, wrzucę jakieś fotki:)
pozdrawiam.