Meo umarł. Dziś nad ranem, półtorej godziny temu, tuż przed godz. 4 rano.
NIE PISZCIE PROSZĘ!
Zamykam ten wątek, bo to był właściwie wątek o nim.
Mój Bury Przyjacielu, czekaj na mnie proszę. Kocham Ciebie.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Marcelibu pisze:Minęło już 9 miesięcy, a ja ciągle nie śpię sama w swoim łóżku. Tak bardzo tęsknię za Meo. Serce mi krwawi każdego wieczoru. Bo ze mną spał, przytulony do mojej twarzy, oddychaliśmy nos-w-nos, czułam jego pysio przy swoich ustach, oczach. Zawsze był. Zawsze czekał na mnie.I nie ma go. Serce mi pęka, tak bardzo za nim tęsknię. Łzy lecą jak groch, kiedy piszę te słowa.
Nie przebywam w swoim pokoju w zasadzie wcale, tylko wtedy, gdy siedzę przy kompie. Nie umiem nawet położyć się na kanapie, żeby poczytać książkę, bo to była kanapa Meonika. To było jego miejsce, jeżeli nie był na balkonie, albo w kuchni (kiedy jadł) itp.
Chciałam Wszystkim, którzy mi pomogli w próbie ratowania Meo, kiedy nie miałam pracy, nie miałam na to pieniędzy - jeszcze raz BARDZO PODZIĘKOWAĆ. Bez Waszej pomocy Meo umierałby powoli z każdą godziną dusząc się coraz bardziej.
W maju br. przekazałam Panu Prof. Markowi Galantemu tytułem rozliczenia za dokonane przez Niego operacje i zabiegi 300 zł. (co można sprawdzić pod numerem jego telefonu http://www.beneventum.pl/nas.html ) i kilka dni temu następną część - oto potwierdzenie przelewu![]()
Szczegółowe dane swoje i Pana Profesora usunęłam.
Niestety tak jest, że połowę ceny zabiegów czy operacji zabiera lecznica, w której jest zabieg dokonywany. Mimo sprzeciwu Pana Profesora wymusiłam na Nim przesłanie mi Jego numeru konta i wysłałam przelew, mimo, że Pan Profesor uważał, że jesteśmy już po maju rozliczeni.
Wam Kochani - wielkie, wielkie dzięki. Nawet nie wiecie, jak bardzo wiele zrobiliście, czemu zapobiegliście i jak bardzo jestem Wam wdzięczna. Mam nadzieję, że przyjdzie znowu czas, że ja będę znowu mogła pomagać innym.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia, muza_51, nfd i 869 gości