
Chora jestem, mam szyję, jak chomik, węzły powiększone i jakies guzy. Pierwszy raz mi sie tak stało, jak sprzątałam kuwety w piwnicy i od tej pory nie może całkiem przejść

Oprócz tego mam doła, jak stąd do Warszawy

W niczym nie widzę sensu, mam wszystkiego dość, nie ogarniam już nic. Do komputera mam totalny wstręt.
Koty jakby wiedziały, że coś jest nie tak. Kośka, jak sie położe przychodzi i kładzie mi łepek na szyi, a Malutka nawet daje się głaskać i przytulać bez oporów

Mam nadzieję, że mod mi wybaczy tę 100-tną stronę, ale nie mam siły na nowy wątek.