Jaki piękny brzuszek do czochrania.

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
czitka pisze:Ciemno już, siedzę w Hiltonie i na kolanie zapisuję co tu się dzisiaj dzieje.
Ale sypnęło jeżami. W tej chwili mam w obiegu cztery, dwa dorosłe i dwa malutkie. Jedzą, biegają, fukają, pojawiają się pojedynczo wcześniej, ale teraz już co chwilę ktoś biegnie pod tarasem i tuptuptup do miejsca, gdzie wyrzucam im na trawie coś na kolację. Słuchałam dzisiaj Doroty Sumińskiej, jeże trzeba nie dokarmiać, a karmić! Bo mało robaczków, ślimaków, dżdżwonic, sucho, klimat się zmienia i jeże trzeba karmić i koniec. To karmię, ale muszę pilnować. Wczoraj przygotowałam im wspaniałą kolację mięsną, rozsypałam w trawie, poszłam jeszcze tylko po chrupki, wracam i...Wituś właśnie kończył
. To ja jeszcze raz, ufff, najadły się!
O, ktoś biegnie, spóźnił się troszkę![]()
A tutaj ktoś je, je i fuka, nie lubi zdjęć!
To ten wścieknięty, taki charakter, no trudno.
A tu ktoś czeka:
Gdzie Kuzyn? No powiedz mi, dlaczego jeszcze nie przyszedł?
Teraz, gdy piszę, już jest. Zaczyna się noc kotów, zostawię je za moment, ja tu przeszkadzam.
Za plecami teraz, z tyłu Hiltona, biega ktoś i fuka. On chyba tez mi daje do zrozumienia, że mam wracać do domu. Robaczki świętojańskie latają, wiem dlaczego Nulka co i raz podskakuje![]()
Cudny, ciepły wieczór, a właściwie już noc. Jest magicznie.
Gdy zachodziło słońce, przez moment, Pyton wyglądał tak:
Pięknie. Patrzę na to zdjęcie i nie wierzę, że to się wydarzyło![]()
Noc świętojańska mi się przesunęła? Kwiatu paproci szukać?
Dziwny wieczór. Cuda jakieś się dzieją...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości