Błagam o pomoc, bo nie mam aż takiego doświadczenia i jestem przerażona co może dolegać mojemu kotu. Wszystko było w jak najlepszym porządku aż do wczoraj: kocur, lat 5, wykastrowany, niewychodzący (jedynie na osiatkowany taras) od wczoraj nie chce jeść, nie chce pić, rano miał gorączkę i widać było że coś mu dolega. Szybko pojechałam do weta: diagnoza zapalenie krtani. Dostał antybiotyki i leki przeciwgorączkowe i mieliśmy przyjechać na kontrolę w poniedziałek. Wieczorem, koło 20, zaczęło być gorzej- kotek tylko leżał i właściwie nawet nie podnosiłem łepka przy głaskaniu. Jedyny czynny lekarz był 50km ode mnie, ale zawiozłam go, bo nie chciałam czekać do rana. Tam lekarz osłuchał go dokładnie, powiedział że na płucach czysto, serce ok, dał mu kroplówkę i pojechaliśmy do domu. Po powrocie zjadł 1/3 saszetki, wypił całą miseczkę wody, zrobił siku i kupe, chciał być głaskany i położył się spać. Do teraz leży, gdy go głaskam to znów nie podnosi nawet lepka ani nie otwiera oczu.
Czy faktycznie zapalanie gardła może dawać takie objawy?
Weterynarz czynny jest niestety dopiero od 10:00 a ja odchodzę od zmysłów…