moja chistoria jest troche dziwna, nigdy nie mieliśmy w domu żadnego zwierzatka nie licząc dzieciaków akwarium lub cos w tym stylu co zreszta skutecznie im przeszło z wiekiem, pewnego dnia otrzymalismy w prezencie kotka był to rasowy szkocki zwisłouchy, kocurek co prawda pochodził z profesjonalnej chodowli ale była to jakas dziwna chodowla na 40m2 rodzina trzymała chyba z 30 kotów był to brud, smród i ubustwo, kotek był strasznie wystraszony i poniekąd troche mu z tego zostało tolerował tylko swoje grono od reszty uciekał chociaz nikt nigdy mu zadnej krzydy nie zrobił, kotek był dość chorowity miał co jakiś czas problemy żołądkowe, woziliśmy go na leczenie i po kroplówce zwykle stawał na nogi, w swoim kocim życiu zachowyłał sie super, zawsze nas czyms zainteresował, codziennie rano przychodził zeby go pogłaskać nie był nigdy uciązliwy, wymagał zabawy, pieszczot ale na swoich zasadach, gdy wyjezdzalismy na urlop ktos zawsze nim sie opiekował ale potrałił sie na nas obrazic i zamiast sie przywitac oscentacyjnie poszedł sobie, nie myślałem że tak mozna zwierzątko polubić.
Ale że nic nie może wiecznie trwac pewnego dnia kotek zachorował, okazało się że była to zakrzepica w jednej chwili odcieło mu tylna cześć ciała, stracił władze w obu tylnych mogach i tylnej części ciała, robilismy cuda żeby mu jakoś pomóc, 6 dni z rzedu wozilismy go pod tlen bo ciężko oddychał, przechodzoł tomografie i rózne inne cuda nie żałowaliśmy czasu i srodków aby mu jakos pomóc w ciągu 5 dni straciliśmy 3,5 tys na leczenie, nic nie pomogło, prowadzilismy sami rechabilitację, godzinali masowaliśmy mu obie tylne nózki oraz wszystko co możliwe, nic nie pomogło leczący go weterynarz nie dał juz żadnej nadziei i z uwagi że staneły mu nerki i nie mógł zrobic swoich potrzeb musieliśmy zdecydowac o eutanazji, nie wiecie jakie to emocje, zabraliśmy nieżywego zwierzaka do domu zakopałem go w ogrodzie wsród kwiatów i drzew, dzisiaj żona posadziła jakieś drzewko japonskie obok niego, wiosna posadzimy krokusy cebulki juz mam przygotowane chociaz tyle możemy dla niego zrobic, nie zasłuzył sobie na taki koniec.
Podjelismy decyzję iz juz nigdy nie weżmiemy do domu żadnego zwierzaka, emocje z tym związane są ponad nasze siły gdy widzisz cierpiące zwierze które tobie ufa a ty musisz podjąć decyzje o jego eutanazji.