nasz kotek

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 09, 2023 19:08 nasz kotek

moja chistoria jest troche dziwna, nigdy nie mieliśmy w domu żadnego zwierzatka nie licząc dzieciaków akwarium lub cos w tym stylu co zreszta skutecznie im przeszło z wiekiem, pewnego dnia otrzymalismy w prezencie kotka był to rasowy szkocki zwisłouchy, kocurek co prawda pochodził z profesjonalnej chodowli ale była to jakas dziwna chodowla na 40m2 rodzina trzymała chyba z 30 kotów był to brud, smród i ubustwo, kotek był strasznie wystraszony i poniekąd troche mu z tego zostało tolerował tylko swoje grono od reszty uciekał chociaz nikt nigdy mu zadnej krzydy nie zrobił, kotek był dość chorowity miał co jakiś czas problemy żołądkowe, woziliśmy go na leczenie i po kroplówce zwykle stawał na nogi, w swoim kocim życiu zachowyłał sie super, zawsze nas czyms zainteresował, codziennie rano przychodził zeby go pogłaskać nie był nigdy uciązliwy, wymagał zabawy, pieszczot ale na swoich zasadach, gdy wyjezdzalismy na urlop ktos zawsze nim sie opiekował ale potrałił sie na nas obrazic i zamiast sie przywitac oscentacyjnie poszedł sobie, nie myślałem że tak mozna zwierzątko polubić.
Ale że nic nie może wiecznie trwac pewnego dnia kotek zachorował, okazało się że była to zakrzepica w jednej chwili odcieło mu tylna cześć ciała, stracił władze w obu tylnych mogach i tylnej części ciała, robilismy cuda żeby mu jakoś pomóc, 6 dni z rzedu wozilismy go pod tlen bo ciężko oddychał, przechodzoł tomografie i rózne inne cuda nie żałowaliśmy czasu i srodków aby mu jakos pomóc w ciągu 5 dni straciliśmy 3,5 tys na leczenie, nic nie pomogło, prowadzilismy sami rechabilitację, godzinali masowaliśmy mu obie tylne nózki oraz wszystko co możliwe, nic nie pomogło leczący go weterynarz nie dał juz żadnej nadziei i z uwagi że staneły mu nerki i nie mógł zrobic swoich potrzeb musieliśmy zdecydowac o eutanazji, nie wiecie jakie to emocje, zabraliśmy nieżywego zwierzaka do domu zakopałem go w ogrodzie wsród kwiatów i drzew, dzisiaj żona posadziła jakieś drzewko japonskie obok niego, wiosna posadzimy krokusy cebulki juz mam przygotowane chociaz tyle możemy dla niego zrobic, nie zasłuzył sobie na taki koniec.
Podjelismy decyzję iz juz nigdy nie weżmiemy do domu żadnego zwierzaka, emocje z tym związane są ponad nasze siły gdy widzisz cierpiące zwierze które tobie ufa a ty musisz podjąć decyzje o jego eutanazji.

inz

 
Posty: 1
Od: Śro sie 09, 2023 16:51

Post » Śro sie 09, 2023 22:10 Re: nasz kotek

Bardzo Ci współczuję utraty Przyjaciela. Ale mylisz się, pisząc, ze nie wiemy, jak to jest - chyba wszyscy tutaj kiedyś przez to przechodzili, albo właśnie przechodzą, noszą świeżą żałobę w sercu. To jedna z najtrudniejszych decyzji, wszyscy to znamy. Zmarłego Przyjaciela nikt nie zastąpi, ale zanim podejmiecie decyzję o tym, że "nigdy więcej", może przeczytajcie...
Jest taki piękny tekst:
https://www.facebook.com/Fundacja.JOKOT ... 944178868/
Testament Kota:
"Ludzie, nim odejdą zapisują w testamencie swój dom i wszystko co mają tym, którzy zostają . Gdybym mógł swoimi łapkami zrobić tak samo, moja Ostatnia Wola wyglądałaby tak :
- mój szczęśliwy dom
- moją miseczkę i posłanie
- kolana, na których kładę głowę
- ręce, które głaszczą
- głos, który mnie woła
- serce, które mnie kocha
zapisuję w Ostatniej Woli głodnemu, chudemu, smutnemu przerażonemu Kotu w Potrzebie.
Kochany Człowieku, Twoja miłość, to wszystko co mam, więc gdy odejdę nie mów "już nigdy nie pokocham innego kota", lecz wypełnij mój testament i daj wszystko, co miałem, komuś, kto tego bardzo potrzebuje.
Twój Kot"

Wiem, ze teraz na to za wcześnie, ale jesli kiedyś stanie na Waszej drodze Kot w Potrzebie, pomyślcie, czy nie wypełnić ostatniej woli Waszego Przyjaciela. Bo ona byłaby właśnie taka...
Wasz Kot zza Teczowego Mostu będzie Was obserwował i cichutko zamruczy z zadowolenia...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68934
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 10, 2023 6:42 Re: nasz kotek

Znam uczucia o których piszesz. Przechodziłam przez to wielokrotnie bo mam dużo zwierząt. Jednak najważniejsze to nie pozostawać obojętnym na krzywdę zwierząt i pomagać na ile to możliwe. Także super, że się nim zajęliście. Miał kochających ludzi przy sobie do końca swojego życia, to ważne i nie każdemu kotu dane.

aga66

 
Posty: 6720
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Czw sie 10, 2023 9:50 Re: nasz kotek

inz, wszystko w swoim czasie. Ja musiałam odczekać kilka lat zanim zdecydowałam się na ponowne zakocenie. I teraz cieszę się z towarzystwa nowej kotki (przygarniętej, bezdomnej), ciepło wspominając moją pierwszą kocicę, z którą przeżyłam wiele lat (i eutanazję na koniec). Co teraz będzie, jaka przyszłość nowej kotki, nie mam pojęcia, ale ufam, że dam radę.
Serdeczności.
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10852
Od: Pon lut 04, 2002 15:36




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter, MB&Ofelia i 53 gości