Poranek bez kotów które były ze mną prawie rok - brak jest odczuwalny.
Niemniej, przy karmieniu jest łatwiej. Szybciej. Buras zszedł z piedestału, znaczy się z półki drapaka na wysokości 190 cm i spał na parterze oraz porusza się na parterze
. Bratko mocno dawał mu się we znaki. Burynio nie trzaskał też szafą - zobaczymy, jak będzie dalej.
Księżniczka Stefka od rana na moich kolankach.
btw. zorientowałam się, że ktoś mi podsikał kołdrę obciążeniową (nie używałam jej chwilę) i poddupnik parapetowy w kocim pokoju - już zaschnięte. Obstawiam stresową reakcję Stefki, gdy jej kotów dołożyłam - koło tej kołdry mi się kręciła.
Wyskrobek jest małą jedzą, w nocy atakowała mi nogi, a później dłonie. Jest taka zajadła, że ciężko się jej pozbyć.
Rano dostałam też filmik od Bratbołków - Boa super się zaadaptowała, kuzynce brzuszek daje i prosi o głaski. One lubiły się już za czasów gdy kuzynka je dokarmiała u mnie. Bratko nieufny, robi uniki.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.