Anna2016 pisze:Od 26 września robię notatki, na A4 przyczepionej do lodówki. Codziennie notuję kilka parametrów: ilość kupek, jakość kupki (1-5), co je, apetyt (1-5), jakie leki dostaje, jaki ma humor (1-5), czy się bawi z własnej inicjatywy (0-1-2), pragnienie (tj czy sama idzie do miski z piciem 0-1-2), stresory (jakie?), obroża (0-1), inne.
Nie wiem czy to się w ogóle przyda, ale notuję Biegunka współwystępuje (ogólnie) z objawami skórnymi. To z kikumiesięcznych obserwacji. W zeszlym roku latem był okres wyciszenia biegunki któremu towarzyszyło ładne zarośnięcie futerka na uszach - bez zmiany karmy w tym okresie.
No to teraz te obserwacje uzupelnij o jedzenie ktore dawalas. Moze z tego sie wykluje kakis wniosek.
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...
Kubuniu jesteś takim kochanym Kocurkiem, takim kochanym....
Zuzia nie chce jeść, pewnie się zatruła tym zlizanym antybiotykiem Edit. polizala łyżeczkę gotowanego królika, ale nie chce swoich ulubionych chrupek i....dużo pije
Zuniu, jedz, nie strasz Dużej! Aniu, taką ilością, jaką Zunia mogła zlizać z futerka, na pewno się nie zatruła. Moze steryd już nie działa i trzeba nowy?
Nie wiem....to i tak musi być za zgodą wetki szczerze to nie chce mi się jutro jechać tak samo jak Zuni..... dziś jeszcze nie było qpy ale zjadła 3 łyżeczki gotowanego krolika polanego sosem z saszetki i/d i ....cuchące bąki już są. Wetka mowiła jak jej powiedziałam o bączkach że za dużo białka i dwa razy już sprawdziłam - chyba ma tutaj rację. Jak nie dawałam gotowanego królika to bączki byly rzadko. Czy potrzeba coś na wsparcie trawienia białek?
Ciekawe, co powoduje rozkład białek z takim brzydkim zapachem? Bo mnie się gazy kojarzą raczej z rozkładem cukrów. Może trzeba sprawdzić w necie, jak przbiega trawienie białek?
Anna2016 pisze:Od 26 września robię notatki, na A4 przyczepionej do lodówki. Codziennie notuję kilka parametrów: ilość kupek, jakość kupki (1-5), co je, apetyt (1-5), jakie leki dostaje, jaki ma humor (1-5), czy się bawi z własnej inicjatywy (0-1-2), pragnienie (tj czy sama idzie do miski z piciem 0-1-2), stresory (jakie?), obroża (0-1), inne.
Nie wiem czy to się w ogóle przyda, ale notuję.
To jest bardzo dobry sposób. Dzięki takim zapiskom ja swego czasu wyłapałam kiedy pies dostaje napadu padaczkowego, po czym zaczyna się drapać lub qpa jest kiepska. To czasem wymaga czasu, obserwacji, dużo notatek, ale potrafi pomóc.
Miau, jak minęła noc? U mnie dobrze, qpkę zrobiłam taką piękną w nocy że duża nie poczuła wcale tylko rano ją wykopała i zobaczyła że zrobiłam. Rano to nawet na łóżko dużej wskoczyłam, co mi się zdarza rzadko ostatnio. Tak nam sie nie chce jechać dziś do wetki że ojojjjj. Ale chyba pojedziemy bo w quwetce ok, więc trzeba działać.....Miauprzytulam Ciocie i Kotki Zunia
Anna2016 pisze:Miau, jak minęła noc? U mnie dobrze, qpkę zrobiłam taką piękną w nocy że duża nie poczuła wcale tylko rano ją wykopała i zobaczyła że zrobiłam. Rano to nawet na łóżko dużej wskoczyłam, co mi się zdarza rzadko ostatnio. Tak nam sie nie chce jechać dziś do wetki że ojojjjj. Ale chyba pojedziemy bo w quwetce ok, więc trzeba działać.....Miauprzytulam Ciocie i Kotki Zunia
KĄCIK MUZYCZNY Dobiegł końca XVIII Konkurs Chopinowski, a ja chciałam się z Wami podzielić kilkoma refleksjami. Od razu zastrzegam - nie jestem specjalistką od fortepianu, nawet bym nie próbowała oceniać gry poszczególnych uczestników - w moim odczuciu wszyscy (albo prawie wszyscy) byli rewelacyjni. Słuchałam w ich wykonaniu Chopina i byłam zachwycona. Podobno poziom w tym roku okazał się wyjątkowo wysoki. No i ilość zgłoszeń - 94 lata temu, w pierwszym konkursie wystartowało 26 pianistów, teraz przesłuchano ponad 500 osób, z których wstępnie zakwalifikowano ponad 150. I tu taka ciekawostka - policzyłam sobie, że wśród nich ponad 100 było przedstawicielami rasy żółtej, czyli 2/3! I to samo powtórzyło się w finale - na 8 laureatów tylko 3 "europejczyków"(Polak, Włoszka i Hiszpan). A tak na marginesie "rasistowskich" rozważań - wśród 150 dopuszczonych do eliminacji nie było ani jednego Murzyna...
Skoro już wspomniałam o Hiszpanie, Martinie Garcia Garcia, to przyznam się, że był jednym z tych, którzy nie przekonali mnie do swojej sztuki i to wcale nie z powodu gry, bo zapewne pan Garcia jest znakomitym technicznie pianistą. Ale... chodziło mi o osobowość. Kiedy zapytano go o dobór preludiów, wybranych w II etapie, stwierdził, że wybór był przypadkowy - "coś trzeba było dać przed sonatą", a jedno z preludiów wybrał, bo jego dziewczyna bardzo je lubiła... Niektórzy się zachwycali, jakie to szczere i bezpretensjonalne, a mnie się wydało infantylne, świadczące o braku głębszego podejścia do muzyki. A przecież wielkie indywidualności (takimi przecież pragną zostać młodzi pianiści) muszą nie tylko dysponować wspaniałą techniką, ale powinny też mieć intelekt, inteligencję, pozwalającą im wnikać głęboko w każdy utwór i starać się przekazać nam, słuchaczom jak najwięcej zawartych w nim treści, uczuć, pomóc zrozumieć intencje kompozytora.
Druga sprawa, która mnie raziła, to zachowanie tego pianisty przy fortepianie, to "śpiewanie", miny, które robił. Oczywiście, to nie powinno mieć znaczenia przy ocenie jego sprawności jako wykonawcy. W ogóle wygląd nie powinien się liczyć, powinna przemawiać tylko sztuka a jednak... Wydaje mi się, że w XIX wieku nie oddzielano tak wyglądu artysty od jego umiejętności - liczyło się jedno i drugie, razem składało się na wrażenie, jakie dany pianista, skrzypek, śpiewak wywierał na swojej publiczności. Publiczność musiała widzieć artystę, aby go słuchać - musiała pójść na koncert, na spektakl. A potem pojawiły się nagrania i były to przez wiele lat głównie nagrania dźwięku. To chyba wtedy utarło się przekonanie, że wygląd nie ma prawa wpływać na ocenę artysty, który w ogóle powinien przekazać wszystko głosem, grą. I do dziś liczy się głównie ta właśnie strona, technika, dźwięk. Tymczasem współcześnie znowu jesteśmy w sytuacji XIX-wiecznego melomana, który swego artystę może podziwiać w całości, wzrokiem i słuchem. I przyznam, że dla mnie ta "wizualna" strona jest ważna! Bywa to oczywiste u śpiewaków, którzy muszą na scenie wcielać się w różne postacie i powinni być w swych rolach wiarygodni. To głównie kwestia gry aktorskiej, jednak wygląd też ma znaczenie. Moim zdaniem także u skrzypków czy pianistów wygląd, zachowanie przy instrumencie może nam pomagać w odbiorze muzyki. Dlatego np. wolę nagrania wideo Davida Garretta niż Itzhaka Perlmana, bo w przypadku tego ostatniego wizja niczego nie wnosi, na twarzy znakomitego skrzypka nie odmalowują się emocje zawarte w muzyce. A kiedy patrzę na Garretta, to lepiej czuję to, co wyczarowuje swoim smyczkiem, wszystko odbija się na twarzy, w oczach. Jeszcze bardziej jest to widoczne w przypadku Dominga - nagranie audio jest tylko częścią jego kreacji, do której obraz dodaje zupełnie nową jakość.
Co do werdyktu jury - nie będę się sprzeczać. Żałuje oczywiście, że żadnej nagrody nie dostała Eva Gevorgyan, wcześniej brakowało mi w kolejnych etapach np. Aleksandry Świgut czy Avery Gagliano. Za to zwycięzca konkursu, Bruce (Xiaoyu) Liu zwrócił moja uwagę w III etapie wykonaniem Wariacji B-dur na temat Là ci darem la mano z opery Don Giovanni Mozarta op. 2. Już we wstępie szalenie i się podobało wyraźne podkreślanie akordów, nawiązujących do melodii duetu, z wielką uwagą wysłuchałam też przedostatniej wariacji, która w poprzednich znanych wykonaniach trochę mi się dłużyła (już czekałam niecierpliwie na ostatnią wariację w rytmie poloneza! ). Posłuchajcie Wariacji na temat Là ci darem la mano w wykonaniu Bruce (Xiaoyu) Liu: https://youtu.be/TQ0jPLuRGlk?t=2198
Tak na marginesie - pewnie byłoby to wbrew zapisowi samego Chopina, ale ciekawa jestem, czy ktoś kiedyś zagra główny temat wariacji - legato? Bo wszyscy podkreślają rytm, tak też czasami ta melodia bywała śpiewana, dziś już rzadko, bo przecież to duet miłosny, Don Giovanni uwodzi Zerlinę i nie powinien mówić "Daj mi swą rączkę - i powiedz Tak" - w rytmie skocznej, nieco marszowej melodii. Placido Domingo śpiewa tak, jak powinno się te słowa wyszeptać do ucha pięknej dziewczynie - miękkim, zmysłowym legato.
Ostatnia uwaga odnosi się do orkiestry. W komentarzach studyjnych TVPKultura (znakomitych! pomagały mi zrozumieć nieuchwytne dla mnie szczegóły interpretacji) bardzo ją chwalono, moim zdaniem -przesadnie. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że zespół Filharmonii Narodowej grał źle - nie, były to dobre wykonania, ale moim zdaniem nie odznaczały się niczym szczególnym, a chwilami miały - jak dla mnie - zbyt szybkie tempo. Nawet przemknęło mi przez myśl, że muzycy przy 8 czy 9 koncercie e-moll chcieli już po prostu szybciej skończyć... Może dlatego gorzej odbierałam grę orkiestry, że w uszach miałam genialną interpretację chopinowskich koncertów przez Krystiana Zimermana i powołaną przez niego Orkiestrę Festiwalową, którą artysta sam prowadził od fortepianu. Jeśli znajdziecie czas, posłuchajcie pierwszych kilku minut koncertu e-moll w wykonaniu Bruce (Xiaoyu) Liu i Orkiestry Filharmonii Narodowej, a potem odtwórzcie ten sam fragment w wykonaniu Zimermana i jego orkiestry młodych muzyków. Nie porównuję solisty, ale właśnie orkiestrę - myślę, że z łatwością wychwycicie różnicę. Ja wczoraj słuchałam do rana, bo od nagrania Zimermana po prostu nie można się oderwać...
Ostatnio edytowano Pt paź 22, 2021 22:33 przez jolabuk5, łącznie edytowano 1 raz
miau, duża sobie popłakała po śmierci Hugonka [*] boi się o mnie U wetki było dość szybko, dostałam jeszcze raz dexafort, tym razem , ponieważ wczoraj rano dostałam dwudniowy antybiotyk (czyli działa do jutra rana) to nie dostalam od wetki ale duza dostała 2 x w strzykawce do domu ( - dopisek dużej). Czuję się tak sobie, zrobiłam qp na 3, na razie nie było powtórki w kuwecie, piję nieco więcej ale szału nie ma, duża kombinuje jak mi zrobić ten zastrzyk. Samo zrobienie to nie problem, problem to unieruchomić kota, czyli mnie. Teraz siedzę na szafie to mam spokój - nie dosięgnie mnie.
duża mówi ze poslucha Kącika jak się w moim brzuszku uspokoi, bo teraz się martwi....