Szykujemy się do zabiegów stomatologicznych, to już we wtorek rano. Dzisiaj pędzę do dobrego mięsnego sklepu, żeby kupić różne pyszności i poprosić o zmielenie, bo różnie po tych ekscesach może być. Bratu będzie miał zabieg pierwszy, pani doktor przeznacza na całość około 3 godzin, w tym czasie przygotują Pasia, sprawdzą cukier, itd. Mają wszystko, będzie anestezjolog, rtg, narkozy wziewne, jest pod ręka insulina i glukoza, oj, boimy się okropnie. Chłopców odbiorę dopiero wieczorem, chcę, aby byli pod opieką przez tyle godzin, ile się da. Cała akcja zębowa nie moich kotów odbędzie się dzięki Fundacji "Kocie Życie", której dziękujemy ze wszystkich możliwych sił, kolejny raz ratuje nas finansowo w sytuacji dla mnie nie do przeskoczenia z żadnej strony. Fundacjo, Gutek- co ja będę więcej pisać...
Nie bardzo mam się jak odwdzięczyć
, pozostanie tylko uśmiech kotów po zabiegu
.
A teraz odniosę się do postu Blue wyżej, w sprawie Działka/ki. Bardzo mi leży na sercu, codziennie o nim myślę. Dzisiaj piątek, być może zaplanowana jest akcja weterynarz, taki był plan. Czy się udał, dowiem się pewnie wieczorem. Na Działka czas. Meteorolog1 robi wszystko, co może, na co mu czas pozwala i też kotka już chciałby wypuścić, ale nie daje rady z wizytą u weta. Nie mieszka na ranczo, jest tam codziennie, aby koty nakarmić i doglądnąć i do Działka zajrzeć, kuwetę wyczyścić, dać jeść, próbować pobyć z nim, ale Działek pod szafą. Boi się nadal. Trochę patowo.
No i się martwię bardzo.