Daaawno na MIAU nie byłam, ale że mnie wywołano, to biegusiem lecę wyjaśnić wszystko co nie jasne

klaudiafj pisze:Tylko obyś nic nie podłapała w Czarnobylu
Nic nie podłapie w samej Strefie. Bo nie ma czego tam podłapać

Co najwyżej poalkoholowego kaca, jeśli trafisz na grupę, która nie ma kija w tyłku.

Nazywanie wszystkiego stamtąd Czarnobylem jest również błędnym założeniem. Są miasteczka Czarnobyl (miasteczko pracownicze, gdzie spaliśmy w hotelu) oraz Czarnobyl 2, który jest opuszczonym miastem. Ponadto jest jeszcze Prypeć i opuszczone wioski. Całość nazywamy Zoną, Strefą lub Czarnobylską Strefą Wykluczenia.
klaudiafj pisze:To na pewno bezpieczne? Wiem, że dla kogoś, kto tam mieszka, to całkowicie bezpieczne, bo jest uodporniony, ale dla kogoś z zewnątrz? Pewnie by nie robili wycieczek, ale może dają jakieś leki przed i po tej wizycie

Tak, to jest bezpieczne jeśli się stosuje do poleceń przewodników oraz zna podstawowe zasady urbexu. Ja pojechałam tam z założeniem, że chcę samotnie eksplorować Strefę i Prypeć, bo mnie tłum wkurza i generalnie nie lubię jak cała grupa idzie w jednym kierunku podniecać się jedna chatą. Oni w jedną, to ja w drugą. Jak oni wrócili to ja szłam tam, gdzie właśnie byli. W ten sposób mogłam samodzielnie latać po krzakach i budynkach bez tłumu za sobą. Baaaardzo polecam taką formę eksploracji.
Przewodnicy mówią, że najlepiej przystosowani do eksploracji są właśnie Polacy, Rosjanie i Ukraińcy. Najgorzej Amerykańce (potrafią przyjechać w krótkich portkach i sandałach) oraz Niemcy i Brytyjczycy (drą paszcze, nie mają poszanowania dla miejsca, niszczą bezczelnie). Na nas zwyczajnie się patrzą z podziwem i z otwartymi ustami, że tak przygotowani, a ich przewodnicy tylko wzruszają ramionami, że "stalkiery". A my mamy później z tego tylko polew.

Człowiek nie ma jak się uodpornić na promieniowanie, bo ono przenika. Dopóki nie przekroczymy jakiegoś tam czasu przebywania w jednym miejscu to jest to bezpieczne. W niektórych dobijało nawet i do 80 microSiviertów, a nas jakoś nie napromieniowało, nie wyrosła nam trzecia ręka, ani nie świecimy na zielono w nocy. Na hotspoty (punkty z wysokim promieniowaniem) trafia się przypadkiem. Jedynie jak miejsce mocno "grzeje" to jest ograniczenie czasowe np do pół godziny i jedziemy dalej.
Leki? Leki po Czarnobylu? No błagam!

W samej elektrowni i w pobliżu nieszczęsnego reaktora pracuje ponad 2700 ludzi! Pracownicy przed podjęciem pracy przechodzą szereg kompleksowych i dokładnych badań, nic nie jest pozostawione przypadkowi. Jadą tam na miesiąc, pracują i wracają do domu na 2 tygodnie by potem znowu wrócić do Elektrowni.
W Strefie mamy kilku znajomych Samosiołów (czyli osoby, które tam osiadły po katastrofie) i żyją na co dzień z promieniowaniem. A dokładniej bez, bo zazwyczaj w ich otoczeniu nie ma tego promieniowania. Co najwyżej nie zbierają grzybów czy niektórych owoców, bo one mogą zawierać radionuklidy. W większości terenów Strefy promieniowanie jest podobne do tego jakie jest pod PKiN w Warszawie - czyli żadne!

Kumpel, który jest organizatorem zazwyczaj coś im zawozi jak jest w tej okolicy. Zazwyczaj są to produkty spożywcze o długim terminie przydatności oraz coś praktycznego typu nici do szycia. Warto takim ludziom ułatwić życie.

Dopóki postępuje się wedle ogólnie przyjętych zasad to jest wszystko wporządku. Nie drzeć paszczy, nie brać jaskrawych ubrań, przygotować się na upapranie (ja po pierwszym dniu eksploracji byłam dosłownie biała od tynku jak się przeciskałam w budynkach przez rozwalone przedmioty czy drzwi) i generalne ućpanie emocjonalno - urbexowe. Ja tam byłam pierwszy raz, planuję kolejną wyprawę i jeszcze kolejną. Można nazywać mnie typowym Stalkerem uzależnionym od tego miejsca!

Taką reklamą zalecę.
Jeśli chcecie pooglądać filmy i zdjęcia to zapraszam na profil, który osobiście prowadzę:
http://www.facebook.com/czarnobylscymaniacy/